Mało który z obecnych posłów z każdej sejmowej partii chciałby takich zmian i wie pan, jak to najczęściej argumentują? Że jeśli wejdą JOW-y, to oni się do Sejmu nie dostaną! (śmiech) Rozmawiałem z prezesem o JOW-ach, we wrześniu – zgodnie z umową – powołujemy zespół do spraw zbadania naszej ordynacji wyborczej i wprowadzenia w niej takich zmian, by nadać każdemu obywatelowi indywidualne, bierne prawo wyborcze. Tak, by każdy samodzielnie mógł startować do Sejmu, a nie jak dziś, gdy taką możliwość mają jedynie nominaci partii politycznych czy jakiegoś innego zespołu politycznego. Obywatel nie ma w Polsce prawa do osobistego, indywidualnego startu do Sejmu, to jest zaprzeczeniem demokracji i rodzi skutki w postaci partyjnego absolutyzmu. Uważam, że kompromisowa ordynacja byłaby mieszana – połowa z JOW-ów, połowa z list partyjnych.
Jarosław Kaczyński nie jest zwolennikiem JOW-ów?
Dlatego reasumpcja była w moim interesie, nikt nie lubi być niczyim zakładnikiem. Powiem szczerze, że opozycja tym hejtem przysłużyła się do tego, że on tych zastępców raczej nie znajdzie. Dlatego że każdy będzie się obawiał hejtu, jaki spotkał Kukiza.
Jarosław Kaczyński nie lubi być czyimkolwiek zakładnikiem, tym bardziej trzech posłów. Nie ma pan obaw, że PiS, który pan wielokrotnie krytykował, pana oszuka?
Niepochlebnie wypowiadałem się o każdym przywódcy każdej dużej partii politycznej. Dlatego że każda z dużych partii toleruje ustrój, który jest postbolszewicki i korzysta z kształtu tego ustroju. Moja dzisiejsza współpraca z PiS to jest czysty pragmatyzm: wiem, że w tej chwili moce sprawcze ma PiS, że bez nich nie wprowadzę żadnego z moich postulatów. PiS ma teraz na tyle niekomfortową sytuację, że szansa na realizację moich postulatów jest tą jedną w całej mojej politycznej historii. Co będzie dalej – to się okaże na posiedzeniu we wrześniu.
Polski Ład jest programem, na który pan patrzy z nadzieją?
Zagłosuje za tym, na co opiewa umowa z PiS. Każdy ma swoje widzenie świata i ekonomii, ale dla mnie podstawową sprawą dla Polski są zmiany ustrojowe i ukrócenie tej wszechwładzy partyjnej i absolutnego braku i kontroli nad jakąkolwiek partią w trakcie kadencji Sejmu. A co do Ładu, to przy okazji przypomnę, że kwota wolna 30 tys. to postulat Kukiz'15 z ubiegłej kadencji Sejmu, został złożony przez nas projekt ustawy w tej kwestii, ale wówczas został przez Sejm odrzucony. Dobrze że dziś partia władzy do niego wróciła. Rozwarstwienie w Polsce jest przerażające, dlatego uważam, że powinno wyrównać się trochę szanse. Dla mnie to jest sprawa drugoplanowa, bo jeśli Polski Ład się nie sprawdzi, to ludzie za dwa lata na PiS nie zagłosują, władzę obejmie opozycja i będzie mogła zmienić i podatki, i Polski Ład. Ale jeżeli raz nadane prawa obywatelom zostaną wprowadzone, to bardzo trudno będzie je później odwołać.
Planuje pan spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą, który przecież będzie mógł zawetować pańskie projekty ustaw?
Na pewno prezydent nie zawetuje tych ustaw, szczególnie ustawy o sędziach pokoju, bo ta ustawa wyjdzie z Kancelarii Prezydenta.
Jest pan nieformalną częścią Zjednoczonej Prawicy?
Nie, gdybym był częścią, to zasiadałbym w rządzie. Nie mam stanowisk w rządzie, ani o nie zabiegam i zabiegać nie zamierzam. Nie jestem w koalicji rządowej, ale mamy z PiS porozumienie programowe. Pomagam PiS przy realizacji ich postulatów w zamian za realizacje naszych.
Jest pan w stanie wejść do rządu?
Nie, powtarzam: nie ma takiej opcji, żebym wszedł do rządu. Ja przyszedłem po ustawy i by zacząć proces wychodzenia Polski z ustroju postkomunistycznego i państwa neokolonialnego, na drogę państwa w pełni demokratycznego. Oczywiście nie załatwię tego sam w tym momencie, ale mogę ten proces rozpocząć – ustawą antysitwową, antykorupcyjną i sędziami pokoju. Mam również nadzieję na zmianę ordynacji wyborczej na model mieszany, ale z tym – jak już mówiłem – łatwo nie będzie.
Z opozycją pan rozmawiał?
Dziwię się, bo jeżeli opozycja miałaby więcej oleju w głowie i chodziłoby jej o Polskę, to zamiast krzyczeć już na sali sejmowej: „za co się sprzedałeś", „złodzieju", „szmato" i tym podobne, to zebrałaby się w chwili przerwy i wysłałaby przedstawicieli z propozycjami gwarancji, że w przypadku wygranych wyborów oni spełnią moje postulaty. Teraz mogą przychodzić do mnie z kwiatami, to już jest pozamiatane. Nie ufam im za grosz, zresztą nikomu nie ufam. Wiem, że w tej chwili mam do wykorzystania sytuację, która się nadarzyła. To jest jedyna szansa na realizację dużej części moich postulatów. Teraz albo nigdy.
Politycy, którzy nazwali pana „szmatą”, nawiązują do pańskiej wypowiedzi o sobie: „Jeśli zostanę politykiem, możecie napluć mi w twarz i nazwać szmatą”.
Nie jestem politykiem w potocznym rozumieniu definicji „polskiego polityka”, nie podnoszę ręki za synekury, spółki i stanowiska. Musiałbym być nienormalny, żeby wielokrotnie w kampanii wyborczej mówić: „zagłosujcie na mnie, a jak mnie wybierzecie, to możecie mówić do mnie szmato i pluć mi w twarz”. Cytat jest wycięty z kontekstu. To podłość, ale naturalna w polskim ustroju, w którym marketing polityczny oparty jest na kloace.
Robią na panu wrażenie ataki pana dawnych kolegów ze sceny, np. Krzysztofa Skiby z Big Cyca czy muzyków Lady Punka, Maćka Maleńczuka?
Rzadko się z nimi widywałem od długiego czasu. Towarzysko nigdy nie byłem jakoś bardzo blisko tych środowisk. Jeśli już, to naprawdę bardzo dawno temu. Każdego by to jakoś bolało bez względu na to, kto takie ohydztwa rzuca w przestrzeń publiczną i tyle. Nie chcę tego szczególnie komentować, to jest ich sprawa, ich sumienie. Myślę, że nie mieli świadomości, jak ten grzany przez nich hejt odbije się na mojej rodzinie. Prawdopodobnie gdyby ją posiadali, to bardziej ważyliby słowa. Przynajmniej część z nich.
Małgorzata Adamowicz – wdowa po prezydencie Adamowiczu – przestrzega przed hejtem na pana i prosi, by tego nie robić, ale mówi również, że przesadza pan, porównując się do Pawła Adamowicza i ataków na niego.
Ona powiedziała wprost: „nie wycieraj sobie gęby”, więc „przestrzegając”, jednocześnie hejtuje. Cóż... „Taki klimat”...
Czy wspólne listy z PiS-em są możliwe w przyszłości?
W ogóle nie było to negocjowane. Najpierw moje postulaty.
Dopuszcza pan do siebie myśl, że jeżeli ta współpraca pójdzie dobrze, to w przyszłości możecie być na wspólnych listach?
Dopuszczam każdą możliwość, każdego działania, z każdym i w każdej sytuacji, z każdym, kto pomoże mi w realizacji postulatów z 2015 r. Mówiłem o tym od 2015 setki razy. Jeżeli wszystkie moje postulaty będą zrealizowane za tej kadencji, to nie mam potrzeby ponownego startowania do Sejmu.
Może to być pana ostatnia kadencja?
Mam nadzieję, że wprowadzę swoje postulaty w życie w tej kadencji i skończę z polityką za dwa lata. Mam nadzieję, że nie będę musiał startować do Sejmu, bo ani to dla mnie być albo nie być, ani nie sprawia mi to przyjemności.
Nie ma pan wrażenia, że powoli zamyka pan sobie tę polityczną historię, ale także karierę muzyczną? Nie ryzykuje pan złamaniem kariery?
Jakiej kariery? Mam 60 lat, karierę już zrobiłem. Osiągnąłem do tej pory w życiu to, co chciałem, zostaje mi tylko jeszcze jedna kluczowa sprawa – zmienić ustrój w Polsce. Z państwa postkomunistycznego na państwo w pełni demokratyczne.
współpraca: Karol Ikonowicz