Jak dowiadujemy się, KRRiT chce ukarania radia za wypowiedź rysownika Andrzeja Czeczota. Siedlecka zadaje pytanie: Czy radio powinno przewidywać, co gość powie na żywo, i temu przeciwdziałać?
”Gazeta” przypomina, że na początku stycznia w audycji "Kurkiewy" pod tytułem "Ciężkie czasy dla żartownisiów" rysownik Andrzej Czeczot opowiadał o cenzurze w PRL. Przechodząc do czasów obecnych powiedział, że dziś tematem tabu jest krytyka Kościoła katolickiego. I dał teoretyczny przykład dowcipu, którego - jego zdaniem z powodu strachu - na pewno żadne medium nie wydrukuje. Myślą dowcipu było, że remedium na problem spadku powołań kapłańskich może być uchwalenie przez Kongregację ds. Nauki i Wiary, iż "stosunek kapłana z ministrantem nie jest śmiertelnym grzechem pedofilstwa, godnym potępienia, ale pierwszym stopniem święceń kapłańskich, aktem strzelistym posłuszeństwa".
„Gazeta” informuje za „Rzeczpospolitą”, że "KRRiT chce wyciągnięcia konsekwencji i ukarania grzywną Radia TOK FM”. Cytuje zamieszczoną na naszych łamach wypowiedź przewodniczącego Rady Witolda Kołodziejskiego, że Rada "w piątek rozpoczęła analizę" nagrania audycji.
Szefowa radia Ewa Wanat wyjaśnia: "Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co kto powie na antenie. Ale nie widzę naruszenia uczuć religijnych, bo przecież pedofilia wśród księży nie jest elementem wiary chrześcijańskiej. Jednak ponieważ ta wypowiedź była niesmaczna, po południu tego samego dnia zaprosiliśmy naczelnego pisma 'Fronda' Tomasza Terlikowskiego, puściliśmy mu ją i poprosiliśmy o komentarz".
Potem Terlikowski napisał we "Frondzie", że "jedynym celem pana Czeczota było obrażenie katolików i Stolicy Apostolskiej." I domagał się reakcji Rady Etyki Mediów oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – reakcji takiej samej, jak w przypadku ukarania Polsatu (pół miliona złotych grzywny) za parodiowanie przez Kazimierę Szczukę wypowiedzi jednej z autorek audycji w Radiu Maryja. Grzywnę dla Polsatu za uzasadnioną uznał niedawno Sąd Najwyższy.