Jakże groteskowo zabrzmiały unijne zasady o niedyskryminowaniu mniejszości narodowych czy ochronie wolności obywatelskich, kiedy litewski parlament bez trudu odrzucił projekt ustawy, który miał umożliwić pisanie nazwisk członków mniejszości narodowych ( w tym Polaków) - w ich oryginalnym brzmieniu.
O kolejnym zgrzycie na linii Wilno-Warszawa informują dziś wszystkie dzienniki.
Jak zauważa "Gazeta Wyborcza", zwolennicy takiego zakazu twierdzą, że polska pisownia nazwisk w paszportach zagraża litewskiej tożsamości narodowej. - Ta decyzja świadczy o słabości rządu Litwy i wciąż silnych tendencjach nacjonalistycznych w tym kraju - komentuje wydarzenie na łamach "Rz" Marek Borowski z z Socjaldemokracji Polskiej.
GW zauważa, że decyzja litewskiego parlamentu zapadła w dniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w tym kraju.
- To bardzo niepotrzebny zgrzyt i zaskakująca decyzja - tak na antenie Polskiego Radia w programie "Sygnały Dnia" komentował to szef Kancelarii Prezydenta RP, Władysław Stasiak. Jak mówił Stasiak, nasze dwa kraje powinny występować razem w wielu projektach. - Nasz głos brzmiał jednolicie np. w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa energetycznego - wspominał.