Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali zaskoczonego Waldemara J. w Świeradowie nieopodal Jeleniej Góry. Od lipca był tam na urlopie w towarzystwie byłej prokurator Katarzyny Sawickiej. Nie miał pojęcia, że od dłuższego czasu każdy jego krok śledzili funkcjonariusze łódzkiej delegatury ABW, którzy badali tzw. wątek lubelski afery węglowej.Nakaz zatrzymania wydali śledczy z ośrodka zamiejscowego lubelskiej Prokuratury Okręgowej w Białej Podlaskiej natychmiast po otrzymaniu ze Szwajcarii i Liechtensteinu dokumentów dotyczących przepływu pieniędzy na kontach podejrzanego.– Zatrzymanie Waldemara J. to kolejna odsłona afery związanej z mafią węglową. Możemy się spodziewać następnych śledztw w tej sprawie – mówi szef ABW, Bogdan Święczkowski.
Śledczy stwierdzili, że pieniądze, jakie znajdują się na kontach Waldemara J., nie zgadzają się z jego oficjalnymi dochodami. Udało się im ustalić, że przyjął on od właścicieli firmy Czech-Pol i E-Line w sumie 8 milionów 853 tysiące dolarów w zamian za sprzedaż węgla po zaniżonych cenach elektrowni na Ukrainie. Łapówki w gotówce wręczali mu m.in. w Częstochowie, Wadowicach oraz Vaduz w Liechtensteinie Peter N. i Ryszard D., właściciele firm Czech-Pol oraz E-Line.
Zeznali, że kiedy Waldemar J. był szefem Lubelskiego Węgla z siedzibą w Bogdance, działał na szkodę spółki.
Waldemar J. od dłuższego czasu był związany prywatnie z prokurator Katarzyną Sawicką. Znali się jeszcze z Lublina. Jej ojciec Stanisław Stachowiak był prezesem zarządu kopalni Bogdanka. Ich rodzinne domy w lubelskiej dzielnicy Sławinek dzieliło zaledwie kilkadziesiąt metrów.
Przez dłuższy czas żyli w konkubinacie. Właśnie ta znajomość zrujnowała Katarzynie Sawickiej karierę prokuratorską.