Rozpiętość w ostatnich notowaniach PO i PiS zaczęła rodzić pytania o wiarygodność sondaży. – To nie manipulacja, ale zastosowanie odmiennych metod badawczych przez poszczególne ośrodki – uspokajają socjologowie.
W Polsce stosowanych jest kilka metod badawczych: telefoniczna, przeprowadzona w domu respondenta, na ulicy oraz pocztowa. Ta pierwsza przesądziła w dużej mierze o porażce firm sondażowych podczas wyborów w 2005 r.
– Tego rodzaju sondaże mają skrajnie zakrzywioną próbę, bo nie wszyscy mają telefon stacjonarny, na wsi tylko 50 procent gospodarstw. W ten sposób do wielu potencjalnych wyborców nie udaje się dotrzeć – mówi Jacek Chołoniewski, dyrektor PGB.
Podobnie jest z młodymi, którzy mają jedynie telefony komórkowe. – Trudno mówić więc o wiarygodności takiego badania – dodaje prof. Jadwiga Staniszkis. Znacznie skuteczniejsze są metody badania prowadzone w domu i na ulicy. Chociaż też i te nie są doskonałe.
– Ludzie często nie mówią prawdy, dbając o tzw. poprawność polityczną – mówi Chołoniewski. – Tak było w przypadku Tymińskiego w 1990 r., informacje o biciu żony spowodowały, że ludzie nie chcieli się przyznawać do swoich preferencji wyborczych – twierdzą socjologowie.Nie bez znaczenia pozostaje też próba.