Zanim Stokłosą zainteresowała się warszawska prokuratura, wielu ludzi w okolicach Piły próbowało interweniować u miejscowych organów ścigania. – To było bezcelowe. Prokuratura i sądy w Chodzieży każdą sprawę przeciwko niemu umarzały – mówi Krystyna Lemanowicz. Sama jest jedną z sygnatariuszek ruchu przeciwko bezradności społecznej, który powstał pod patronatem RPO. Zgłaszają się do niej ludzie poszkodowani przez Stokłosę, najczęściej pracownicy jego zakładów. – Dotarłam do wielu osób, które były zastraszane, szantażowane, a nawet bite przez samego Stokłosę – mówi Lemanowicz. – Wszystko wskazuje na to, że Stokłosa odpowie za poniżanie i złe traktowanie pracowników swoich firm, bo warszawska prokuratura chce mu postawić takie zarzuty – przyznaje w rozmowie z „Rz” jej rzeczniczka Renata Mazur. Biznesmen odpowie też za więzienie swoich pracowników i dziennikarzy TVP.
– Potwierdzam, że ta sprawa też znajduje się w akcie oskarżenia – mówi Mazur. Nie od dziś wiadomo, że firmy Stokłosy należą do największych trucicieli w regionie. Ekolodzy i obrońcy środowiska organizowali wiele demonstracji w sprawie walki ze smrodem, który jest efektem ubocznym działalności jego zakładów. – Bardzo się cieszę na wiadomość o zatrzymaniu Stokłosy – tak zareagowała Irena Sienkiewcz, szefowa Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Członkowie stowarzyszenia od lat walczą ze Stokłosą i tym, jak zatruwa on środowisko w okolicach.
Po ekstradycji Stokłosy ekolodzy gotowi są pomóc prokuraturze. – Możemy jeździć na rozprawy i zeznawać, mamy bardzo szeroką dokumentację dotyczącą zatruwania przez niego środowiska – mówi Sienkiewicz.
Kariera Henryka Stokłosy zaczęła się od jego wyboru do Senatu w 1989 roku, był nim nieprzerwanie do 2005 r. Wcześniej, w roku 1980, założył swoją firmę Farmutil, która zajmowała się utylizacją odpadów rolno-hodowlanych. Jego porażka wyborcza zmieniła klimat wokół jego osoby. – Wcześniej był praktycznie nie do ruszenia. Teraz łatwiej się przebić – mówi Lemanowicz.
Jest nadal jednym z najbogatszych Polaków. Jego majątek szacuje się na kilkaset milionów złotych. Oprócz Farmutilu, który jest imperium rolniczo-przemysłowym, należą do niego również lokalne media, m.in. pilski „Tygodnik Nowy”. Kiedy prosił sąd o wydanie listu żelaznego, deklarował wpłacenie trzymilionowej kaucji.