[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/02/19/kto-chce-polec-za-steinbach/]skomentuj na blogu[/link][/b]
- Niemiecki rząd nie czuje się szantażowany przez Polskę - oświadczył Steg odnosząc się w ten sposób do oświadczenia Związku Wypędzonych (BdV), który zarzucił Polsce, że ucieka się do szantażu wobec rządu federalnego, by zapobiec powołaniu szefowej BdV Eriki Steinbach do rady fundacji poświęconej powojennym wysiedleniom Niemców. Reakcja rzecznika rządu RFN to nie tylko odniesienie się do oburzenia Ziomkostw ale tez paru komentarzy w czołowych niemieckich dziennikach, które zareagowały na poniedziałkową wizytę Władysława Bartoszewskiego w Berlinie w bardzo krytyczny sposób. Na polskich łamach nikogo te głosy nie zainteresowały – po części z racji ogromnego szacunku dla Władysława Bartoszewskiego, po części też przekonania, że dyplomatyczna szarża naszego pełnomocnika do spraw niemieckich wszystko załatwiła.
Czy tak się stało? I tak i nie – jakby powiedział Lech Wałęsa. Owszem – kanclerz Angela Merkel o rok przełożyła moment ogłoszenia rady fundacji „widomego znaku” i tym samym niemiecki rząd wstrzymał o rok decyzję co do udziału Eriki Steinbach w radzie fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”.
Jak wskazują moi rozmówcy z kręgów MSZ - rok, to dużo. Po pierwsze nie wiadomo czy CDU wygra wybory. Po drugie nawet jeśli wejdzie do jakiejś nowej superkoalicji, nie wiadomo czy będzie w nowym układzie miało dość siły aby nadal forsować Panią Steinbach.
To prawda i za poniedziałkową dyplomatyczną szarżę – warto ukłonić się nestorowi polskiej dyplomacji – co czynię przy okazji składając życzenia z okazji dzisiejszych urodzin Pana Władysława. Ale przy całym szacunku dla dzisiejszego jubilata – trudno nie zauważyć, że wszystkie trzy największe dzienniki konserwatywno-liberalne – „Die Welt” , „Sueddeutsche Zeitung” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung” bardzo kwaśno oceniły poniedziałkową wizytę. Nie przynosi to oczywiście ujmy Władysławowi Bartoszewskiemu, ale raczej pokazuje jak trudno przychodzi niemieckim mediom przyjąć polską wrażliwość historyczną.