„Rz” ujawniła wczoraj, że w ciągu czterech lat przybyło w Polsce blisko 8 tys. dzieci, które trafiły do domów dziecka i rodzin zastępczych. Znawcy tematu podkreślają, że poprawić sytuację mogłaby ustawa o wsparciu rodziny, ale na razie nie ma nawet jej projektu.
W czerwcu rząd przyjął dopiero założenia. A te są obiecujące. Państwo ma wspierać rodziny, szkolić rodziców, oferować terapię i diagnozować problem. Najmłodsze dzieci mają już nie trafiać do dużych placówek opiekuńczych.
– Kluczowy jest asystent rodzinny i koordynator – mówi „Rz” Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. – Asystent będzie pracował z biologicznymi rodzicami, zanim zabierze się im dziecko. Rodziny zastępcze ma wspierać koordynator.
Co się dzieje z projektem? – Trwają nad nim prace, w których uczestniczymy. Nie możemy na razie powiedzieć, kiedy się zakończą – dowiedziała się „Rz” w Ministerstwie Pracy.
Pierwotnie zakładano, że ustawa wejdzie w życie w styczniu 2010 r., teraz mówi się o przesunięciu o rok. Pytanie, dlaczego trwa to tak długo, skoro część zapisów o rodzicielstwie zastępczym można było przejąć z projektu przygotowanego przez poprzedni rząd.