Reklama
Rozwiń

Nie ma ustawy, więc rodziny muszą poczekać na wsparcie

Coraz więcej dzieci wychowuje się z dala od rodziców. Pomóc mogłaby ustawa o wsparciu rodziny. Ale nie ma szans, by weszła w życie przed 2011 rokiem

Publikacja: 18.11.2009 04:53

Nikt nie pracuje z rodzinami, by jak najszybciej mogli odzyskać dziecko – ubolewają specjaliści

Nikt nie pracuje z rodzinami, by jak najszybciej mogli odzyskać dziecko – ubolewają specjaliści

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski

„Rz” ujawniła wczoraj, że w ciągu czterech lat przybyło w Polsce blisko 8 tys. dzieci, które trafiły do domów dziecka i rodzin zastępczych. Znawcy tematu podkreślają, że poprawić sytuację mogłaby ustawa o wsparciu rodziny, ale na razie nie ma nawet jej projektu.

W czerwcu rząd przyjął dopiero założenia. A te są obiecujące. Państwo ma wspierać rodziny, szkolić rodziców, oferować terapię i diagnozować problem. Najmłodsze dzieci mają już nie trafiać do dużych placówek opiekuńczych.

– Kluczowy jest asystent rodzinny i koordynator – mówi „Rz” Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. – Asystent będzie pracował z biologicznymi rodzicami, zanim zabierze się im dziecko. Rodziny zastępcze ma wspierać koordynator.

Co się dzieje z projektem? – Trwają nad nim prace, w których uczestniczymy. Nie możemy na razie powiedzieć, kiedy się zakończą – dowiedziała się „Rz” w Ministerstwie Pracy.

Pierwotnie zakładano, że ustawa wejdzie w życie w styczniu 2010 r., teraz mówi się o przesunięciu o rok. Pytanie, dlaczego trwa to tak długo, skoro część zapisów o rodzicielstwie zastępczym można było przejąć z projektu przygotowanego przez poprzedni rząd.

Nieoficjalnie „Rz” ustaliła, że sprawę blokował resort finansów i dlatego same założenia musiały czekać prawie rok, aż zostały przyjęte przez Radę Ministrów. – Ten projekt to ofiara kryzysu. Jest już na ukończeniu, ale obcięto pieniądze na jego realizację – mówi „Rz” osoba z Ministerstwa Pracy.

Według szacunków na realizację zapisów trzeba byłoby wydać 200 mln zł. – W porównaniu z dziurą budżetową to niewielkie koszty – ocenia prof. Julian Auleytner z Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej. – Taki kraj jak Polska stać na to, żeby rozbudowywać służby socjalne, między innymi pod kątem opieki nad rodziną i wprowadzania asystentów.

Zdaniem Joanny Luberadzkiej-Grucy na realizację pomysłów ministerstwa trzeba byłoby wydać nawet 500 mln zł, ale nie od razu, tylko w ciągu kilku lat. A przyniosłoby to także oszczędności, bo mniej dzieci korzystałoby z drogiej opieki w domach dziecka.

– Widać, że ta tematyka nie jest priorytetem rządu – mówi prof. Auleytner i dodaje, że nie zapewniając odpowiedniego systemu opieki nad dziećmi Polska łamie konwencję o prawach dziecka, której sama była inicjatorem.

„Rz” ujawniła wczoraj, że w ciągu czterech lat przybyło w Polsce blisko 8 tys. dzieci, które trafiły do domów dziecka i rodzin zastępczych. Znawcy tematu podkreślają, że poprawić sytuację mogłaby ustawa o wsparciu rodziny, ale na razie nie ma nawet jej projektu.

W czerwcu rząd przyjął dopiero założenia. A te są obiecujące. Państwo ma wspierać rodziny, szkolić rodziców, oferować terapię i diagnozować problem. Najmłodsze dzieci mają już nie trafiać do dużych placówek opiekuńczych.

Kraj
Awaria na stacji Warszawa Praga. Poranne zakłócenia na torach
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy