Czesław Skarżyński, prezes Fundacji Solidarność-Wschód, od pięciu lat domaga się uznania, iż nigdy nie utracił polskiego obywatelstwa. Naczelny Sąd Administracyjny, który rozpatrywał jego wniosek, orzekł w kwietniu 2010 r., że obywatele II RP żyjący na Ukrainie, Białorusi i Litwie nie odzyskają polskiego obywatelstwa. Trybunał Konstytucyjny jest więc dla Skarżyńskiego ostatnią nadzieją.
Skarżyński, który od siedmiu lat mieszka w Warszawie i ma kartę stałego pobytu, formalnie jest obywatelem Białorusi. Urodził się w 1956 r. w okolicach Grodna. Jego rodzice po wkroczeniu armii sowieckiej w 1939 r. na Kresy na mocy dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR w tym samym roku zostali obywatelami radzieckimi. Nie złożyli deklaracji o wyborze polskiego obywatelstwa, bo nie wiedzieli, że taka możliwość istnieje.
– Urzędnicy odmawiający mi racji – wojewoda mazowiecki, MSWiA i sądy administracyjne – powołują się na konwencję ze stycznia 1958 r. między PRL i ZSRR regulującą sprawę obywatelstwa z powodu powojennej zmiany granic – mówi Skarżyński.
Zgodnie z nią osoby narodowości polskiej mieszkające wtedy na terytorium ZSRR mogły do 9 maja 1959 r. złożyć w Konsulacie PRL oświadczenie o wyborze obywatelstwa polskiego.
– Konwencja nie została opublikowana w ZSRR, nikt tam jej nie znał – zauważa Skarżyński. Jego ojciec był zresztą wtedy w łagrze. Jak miał dokonać wyboru obywatelstwa?