Wódka Alpejska zakazana, bo z Polski, a nie z Alp

Urzędnicy: polska wódka nie może się nazywać Alpejska, bo to wprowadza ludzi w błąd. Producent liczy straty

Aktualizacja: 15.02.2011 02:09 Publikacja: 15.02.2011 02:08

Produkcja wódki. Polmos w Lublinie

Produkcja wódki. Polmos w Lublinie

Foto: Fotorzepa, Mac Maciej Kaczanowski

– To absurd, który pokazuje, jak urzędnik w Polsce może utrudnić życie przedsiębiorcy – oburza się Katarzyna Grabczak z Podlaskiej Wytwórni Wódek Polmos w Siedlcach.

Tydzień temu firmę kontrolował przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Warszawie. Miał zastrzeżenia do nazwy wódki Alpejska produkowanej w siedleckim Polmosie od prawie 17 lat.

– Uznał, że nazwa wprowadza konsumentów w błąd, bo trunek nie ma związku z Alpami, i zakazał nam jej używania – mówi Waldemar Durakiewicz, dyrektor produkcji siedleckiego Polmosu.

Przedstawiciele gorzelni powołują się na etykietę wódki, na której zgodnie z przepisami jest wyraźnie zaznaczone, skąd pochodzi trunek, a nazwa jest jedynie nazwą handlową, zarejestrowaną w Urzędzie Patentowym.

O przyczyny zakwestionowania nazwy wódki „Rz” spytała Mieczysława Leśniaka, zastępcę wojewódzkiego inspektora jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w Warszawie. Ten odesłał nas do wydziału kontroli. – Nie udzielamy informacji dotyczącej tej sprawy – ucięła Kamila Dzięcioł, którą Leśniak wyznaczył do rozmowy z „Rz”.

Zdaniem Anny Korbeli, prezesa Polskiej Izby Rzeczników Patentowych, nazwa wódki Alpejska nie wprowadza nikogo w błąd. – Według mojej opinii ma ona charakter fantazyjny, więc nie można jej traktować dosłownie. Zwłaszcza jeśli na etykiecie znajdują się informacje dotyczące miejsca produkcji towaru – uważa Korbela. Choć przyznaje, że kontrolujący firmę urzędnicy mogli inaczej zinterpretować przepisy.

– Tylko dlaczego gdzie indziej w kraju można produkować pierniczki Alpejskie, czekoladę Alpejską, a nawet wódkę Niagara? – dziwi się Grabczak.

– Nikomu też nie przeszkadza, że kiełbasę podwawelską robią w Sokołowie, gin Lubuski w Toruniu, a wódkę Krakus we Wrocławiu – wtóruje jej Durakiewicz.

Efektem kontroli jest wycofanie ze sprzedaży wódki Alpejska na Mazowszu. Jak tłumaczy Grabczak, zasięg działania Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Warszawie obejmuje tylko teren tego województwa. – Nie zamierzamy wycofywać towaru z innych województw, gdzie urzędnikom nazwa nie przeszkadza – mówi Grabczak.

Ale i tak dla firmy oznacza to niemałe straty. Dotąd alpejska była sprzedawana głównie na Mazowszu, Podlasiu i Śląsku. Średnie roczne obroty sięgały miliona złotych. W magazynach wciąż jest towar wart 500 tys. zł.

Siedleckiemu Polmosowi przysługuje prawo wniesienia zastrzeżeń, uwag i wniosków do efektów kontroli. W ostateczności może też wystąpić do sądu.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=t.niespial@rp.pl]t.niespial@rp.pl[/mail][/i]

– To absurd, który pokazuje, jak urzędnik w Polsce może utrudnić życie przedsiębiorcy – oburza się Katarzyna Grabczak z Podlaskiej Wytwórni Wódek Polmos w Siedlcach.

Tydzień temu firmę kontrolował przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Warszawie. Miał zastrzeżenia do nazwy wódki Alpejska produkowanej w siedleckim Polmosie od prawie 17 lat.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy