Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki jak z telenoweli

Dubienieccy skarżą się na dziennikarzy. – Sami zabiegali o zainteresowanie. Są idealni, by być obiektem medialnej telenoweli – odpowiadają eksperci

Publikacja: 16.03.2011 21:12

Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki jak z telenoweli

Foto: ROL

– Są wręcz idealni do tego, by być obiektem medialnej telenoweli. Młodzi, bogaci, mający znanych rodziców. Aż dziw bierze, że media zainteresowały się ich życiem tak późno – mówi o Marcie Kaczyńskiej-Dubienieckiej i jej mężu Marcinie dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Do tego w ich życiu nie brakuje tajemnic, a to tylko podsyca zainteresowanie. Trudno się dziwić, że dzisiaj ich sprawy nie schodzą z łamów nie tylko prasy kolorowej, ale też poważnej.

W tabloidzie z laurką

O Marcie i Marcinie zrobiło się głośno po tragicznej śmierci rodziców Marty – Lecha i Marii Kaczyńskich – w katastrofie smoleńskiej. Wówczas media zwróciły na nich uwagę, opisując tragedie rodziny prezydenckiej. Jednak sami też nie stronili od kolorowych gazet. Wywiady i sesje zdjęciowe m. in. dla "Gali" i "Vivy", w których opowiadali o tym, jak się poznali i czy chcą się angażować w politykę, to tylko niektóre przykłady.

Odtąd stali się jednymi z głównych bohaterów tabloidów. "Fakt" informował, że Marta odwiedziła grób rodziców na Wawelu i przyniosła laurkę namalowaną przez wnuczki. "Super Express", że Marcin mieszka wraz żoną w Pałacu Prezydenckim i zabiera rodzinę do pobliskiej restauracji itd.

Wkrótce parą zainteresowały się inne media. Wszystko za sprawą spekulacji o politycznych ambicjach czy to Marty, czy Marcina. Zresztą Dubieniecki sam to zainteresowanie podsycał, wypowiadając się chętnie na tematy związane z katastrofą smoleńską czy polityką PiS. Atakował m.in. posłankę Jolantę Szczypińską. Domagał się też pierwszego miejsca dla żony na listach do Sejmu.

– Nie ma takiego prawa, żeby jej odmówić. Marta Kaczyńska powinna dostać jedynkę, jeśli by tylko tego zapragnęła, i wszystko, co jest jej potrzebne. W PiS nie może być dyskusji, czy Marcie Kaczyńskiej należy się miejsce na listach czy nie – mówił w wywiadzie dla portalu Onet.pl. O politycznych ambicjach Dubienieckiego pisały m.in. "Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita".

– Kultura popularna żywi się wątkami melodramatycznymi albo sensacyjnymi. W przypadku Marty Kaczyńskiej i Marcina Dubienieckiego mamy wybuchową mieszankę tych dwóch wątków – uważa dr Mirosław Pęczak, socjolog kultury z Uniwersytetu Warszawskiego. – Marta Kaczyńska opowiada w gazetach o ojcu, a jej męża powiązuje się z jakimiś niejasnymi sprawami. W każdym kraju takie zestawienie wzbudziłoby zainteresowanie – dodaje.

Ilu w to uwierzy

– To właśnie niejasności wokół interesów Marcina Dubienieckiego sprawiły, że ten miodowy miesiąc małżeństwa Dubienieckich i mediów się skończył – uważa Jabłoński. W gazetach pojawiły się m.in. informacje dotyczące prowadzenia przez niego interesów z gangsterami.

Tabloidy zaczęły nawet spekulować o kryzysie w małżeństwie Dubienieckich i możliwym rozstaniu.

Dubieniecki przestał wypowiadać się dla mediów. Wydał jedynie oświadczenie, w którym zapowiada podanie oskarżających go redakcji do sądu.

Na media skarży się też Marta. "W ostatnim czasie wbrew własnej woli stałam się bohaterką stworzonej na potrzeby kampanii historii o córce zmarłej Pary Prezydenckiej, która to usiłuje zaistnieć politycznie, najbliżsi jej nie lubią, a mąż już praktycznie zlekceważył i uciekł do Warszawy. A tymczasem, zapewne ku rozczarowaniu wielu, w moim życiu osobistym wszystko w porządku. Sęk w tym, ilu w to uwierzy" – napisała w swoim blogu.

– To jest kazus Kazimierza Marcinkiewicza i jego Isabell – uważa dr Jabłoński. – Oni również początkowo wręcz zabiegali o obecność w mediach, a kiedy zrobiło się niemiło, zaczęli się skarżyć.

Jednak według medioznawcy prof. Wiesława Godzica Marta i Marcin inaczej podchodzą do mediów: – Kaczyńska wolałaby zostać w cieniu, bo jest już zmęczona zainteresowaniem mediów. Dubieniecki natomiast szukał rozgłosu, przepychał się, żeby stanąć w świetle reflektorów. Sprawia wrażenie cynicznego gracza, który dąży do znanego tylko sobie celu. Ale rozgrywki z mediami prawie zawsze kończą się fatalnie dla tych, którzy próbują na nich coś wygrać.

Specjalista od wizerunku Eryk Mistewicz podkreśla, że nie widzi w postępowaniu Dubienieckiego logiki.

– Ściągając na siebie niezdrowe zainteresowanie mediów, nie osiągnął żadnego celu politycznego. Zepsuł też sobie wizerunek prawnika, bo zaczyna być odbierany jako osoba niepoważna, bohater medialnej opery mydlanej, do tego zamieszany w dziwne interesy – twierdzi ekspert

Kraj
Pałac Prezydencki: Czy media społecznościowe zdominują kampanię prezydencką 2025 roku?
Kraj
Nowej nadziei na nowy rok
Kraj
Ukraina: Były redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita” Grzegorz Gauden odznaczony „Za odwagę intelektualną”
Kraj
Życzenia świąteczne od „Rzeczpospolitej”: Bóg się nam rodzi!
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Kraj
„Gaude Mater Polonia” nie wróci do nas szybko
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego