Reklama
Rozwiń

Donald Tusk. Unia czeka na polskiego premiera

UE spodziewa się bardzo wiele po przewodnictwie Polski. Liczy na nasz optymizm i proeuropejskość. Anna Słojewska pisze z Brukseli

Aktualizacja: 02.07.2011 02:30 Publikacja: 01.07.2011 19:53

Donald Tusk (na zdjęciu z żoną w ich sopockim domu, 2007 r.) studzi nadmierne oczekiwania unijne. W

Donald Tusk (na zdjęciu z żoną w ich sopockim domu, 2007 r.) studzi nadmierne oczekiwania unijne. W przemówieniu programowym w Sejmie w ostatni czwartek wyraźnie podkreślał ograniczone możliwości prezydencji

Foto: KFP

– Jeśli ktoś potrafi ożywić poczucie wspólnego europejskiego celu, są to właśnie oni – napisał w piątek brytyjski dziennik "Financial Times". Dziennikarze, politycy, eksperci oczekują ze strony polskiej prezydencji dokonań graniczących z cudem, biorąc pod uwagę ograniczone kompetencje.

– Tusk i jego ministrowie są naprawdę zainteresowani, żeby pchnąć Europę naprzód. Oczekujemy silnego przywództwa od polskiej prezydencji – mówi "Rz" Hannes Swoboda, wiceszef frakcji socjalistycznej w Parlamencie Europejskim, po spotkaniach z przedstawicielami polskiego rządu.

Tuska chwalą też chadecy i liberałowie. Ale wypowiedź Swobody jest znacząca: to rzadki przypadek, by lider grupy politycznej, do której należy opozycja (SLD), tak pozytywnie wypowiadał się o rządzie i to w przeddzień kampanii wyborczej. Wyraźnie przecież szkodzi w ten sposób swoim polskim kolegom. Swoboda widzi ten paradoks, ale jego wypowiedź to wyraz zmęczenia kryzysem politycznym w UE.

Okazuje się, że tak wyczekiwany przez europejskie elity polityczne traktat lizboński nie tchnął w Unię nowego ducha i europejskiej tożsamości. Mimo że na jej czele stoi przecież od 1 grudnia 2009 r. "prezydent" – przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.

– Jest bardzo słaby. Jego rola sprowadza się do raportowania, co mówią poszczególne państwa członkowskie. Nie jest twarzą Europy – tłumaczy Swoboda. Jego zdaniem Europa potrzebuje przywództwa i tymczasowo należy wrócić do modelu, w którym prezydencja rotacyjna odgrywa większą rolę.

Zarówno politycy, jak i eksperci podkreślają, że nadejście Polski może zmienić atmosferę w UE. – Nie ma zaufania do przywódców politycznych, a oni też nie ufają sobie nawzajem. Stąd te oczekiwania wobec Polski. To duży kraj, a jego rola polityczna w Europie systematycznie się zwiększa – mówi Janis Emmanouilidis, ekspert European Policy Centre w Brukseli. I wylicza dodatkowe powody, dla których od Tuska oczekuje się więcej niż od Viktora Orbana: silne europejskie przekonania polskiego premiera, ogromne poparcie wśród Polaków dla UE, a wreszcie fakt, że Polska jako jedyna nie doświadczyła kryzysu. Ma więc prawo pouczać innych, jak zarządzać gospodarką.

 

Eksperci podkreślają bardzo dobre przygotowanie polskiej prezydencji. – Spotkałam ministra Dowgielewicza na forum gospodarczym w Krynicy we wrześniu 2008 r. Już wtedy mówił mi o prezydencji i odpowiedzialnych za nią osobach – wspomina Elvire Fabry, ekspertka paryskiego instytutu Notre Europe. Według niej ta pierwsza polska prezydencja to ogromna szansa na zwiększenie roli politycznej kraju. – A agendę macie naprawdę poważną: reforma zarządzania gospodarczego, negocjacje nad nowym wieloletnim budżetem, umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą, wolny przepływ osób w strefie Schengen – wylicza Fabry.

Jak zauważa, ostatnio z planu polskiej prezydencji zniknął jednak jeden priorytet. – Już nie mówi się o wspólnej polityce obronnej. Bo w kontekście polskiej nieobecności w Libii byłoby to dziwne – uważa ekspertka.

Nasi rozmówcy przyznają, że wiele oczekiwań dotyczy bardziej atmosfery niż konkretnych dokonań. Ale ona też się liczy w dzisiejszych czasach, gdy Unia Europejska kojarzy się bardziej z kosztami niż zyskami. – Nie znam żadnego przywódcy z wizją europejską. W przemówieniu Orbana słowo "Europa" prawie nie padało, inni też ją wypierają – mówi Hannes Swoboda.

Polscy dyplomaci w prywatnych rozmowach robią wrażenie przejętych takimi nadziejami. Zorientował się też Tusk, który w przemówieniu programowym w Sejmie w ostatni czwartek wyraźnie podkreślał ograniczone możliwości prezydencji rotacyjnej. Te obawy są zrozumiałe, bo wygórowane nadzieje mogą nieść ryzyko dla polskiego premiera. – Trudno będzie je wypełnić. Polski rząd już chyba zdał sobie z tego sprawę i studzi nastroje w Brukseli – mówi ekspert.

– Jeśli ktoś potrafi ożywić poczucie wspólnego europejskiego celu, są to właśnie oni – napisał w piątek brytyjski dziennik "Financial Times". Dziennikarze, politycy, eksperci oczekują ze strony polskiej prezydencji dokonań graniczących z cudem, biorąc pod uwagę ograniczone kompetencje.

– Tusk i jego ministrowie są naprawdę zainteresowani, żeby pchnąć Europę naprzód. Oczekujemy silnego przywództwa od polskiej prezydencji – mówi "Rz" Hannes Swoboda, wiceszef frakcji socjalistycznej w Parlamencie Europejskim, po spotkaniach z przedstawicielami polskiego rządu.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Kraj
Awaria na stacji Warszawa Praga. Poranne zakłócenia na torach
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy