Ryszard Krauze usłyszał zarzut działania na szkodę własnej spółki Prokom Investments (ma w niej 90 proc. udziałów) w listopadzie 2010 r. Postawiła go Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. Chodzi o pożyczkę, jaką w 2006 r. Prokom Investments udzielił spółce King & King. Pieniądze miały być przeznaczone na poszukiwanie w Afryce ropy naftowej.
Opinia biegłej zamówiona przez prokuraturę stwierdzała, że pożyczka, jakiej firma Krauzego udzieliła, była dla niej szkodliwa, bo King & King znajdowała się w bardzo złej sytuacji finansowej. I zdaniem prokuratury nie dawała szans na jej zwrot.
Krauze odpierał te zarzuty, twierdząc, że jego firma na pożyczce nie straciła, wręcz przeciwnie. Sprzedała (w 2009 r.) wierzytelność za 4 mln zł, co oznaczałby, że na operacji zarobiła milion złotych.
Prokuratura wskazywała jednak, że sprzedaż wierzytelności nastąpiła, kiedy sprawą już się zajmowała. Na dodatek śledczym transakcja wydawała się dziwna, bo wierzytelności spółek będących w takiej sytuacji jak K&K sprzedaje się zwykle poniżej ich wartości.
– Dług kupiła spółka zagraniczna. Jestem przekonana, że chcieli na tej transakcji zarobić – mówiła mecenas Katarzyna Leder, która reprezentowała interesy Prokom Investments.