Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu umorzyła właśnie śledztwo wobec biznesmena Ryszarda Sobiesiaka, jego syna Marka oraz byłych polityków PO Zbigniewa Chlebowskiego i Marcina Rosoła zamieszanych w aferę wyciągową. Oskarżyła za to sześć osób – leśników, samorządowca i biznesmenów – które łamały prawo, by wyciąg Sobiesiaka w Zieleńcu (Dolny Śląsk) mógł błyskawicznie powstać.
W styczniu 2010 r. „Rz" ujawniła, że Winterpol, firma Ryszarda Sobiesiaka, od którego zaczęła się afera hazardowa, zbudowała wyciąg narciarski, wyciąwszy najpierw nielegalnie pół hektara państwowego lasu. Dopiero potem, sfałszowawszy dokument poświadczający prawo do dysponowania gruntem Lasów Państwowych, wyłudziła pozwolenie budowlane. Opisaliśmy, jak urzędnicy – od samorządowych do ministerialnych – legalizowali samowolę budowlaną i bezprawną wycinkę lasu.
Ujawniliśmy, że w sprawę zaangażowali się politycy. Ze stenogramów rozmów nagranych przez CBA wynikało, że Chlebowski, wówczas szef Klubu Parlamentarnego PO, chwalił się Sobiesiakowi, iż dyrektor Lasów Państwowych we Wrocławiu „melduje na bieżąco", jak się ma stan spraw związanych z budową wyciągu, bo „tam narozrabiane jest".
Śniegu nie załatwimy
Z kolei Marcin Rosół, asystent ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, zabiegał w Ministerstwie Środowiska o wydanie kluczowej dla inwestycji decyzji. Osobiście przefaksował ją Sobiesiakowi, a nie Urzędowi Miasta w Dusznikach-Zdroju, który był jej formalnym adresatem. „My załatwiliśmy ci wycinkę, ale śniegu ci nie załatwimy" – mówił Rosół Sobiesiakowi.
W efekcie wyciąg ruszył w Wigilię 2008 r., choć w świetle przepisów Sobiesiak mógł zacząć starania o pozwolenie budowlane w marcu 2009 r.