Reklama
Rozwiń

Gołębiewski nie maleje w Karpaczu

Wybudowany niezgodnie z projektem hotel miał być obniżony o 4,5 m. Inwestor próbuje ominąć decyzję o rozbiórce części budynku

Aktualizacja: 01.12.2011 19:21 Publikacja: 23.11.2011 01:19

Gołębiewski nie maleje w Karpaczu

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Zamiast rozebrać dach i górne kondygnacje, właściciel hotelu znany biznesmen Tadeusz Gołębiewski postanowił część dachu przeszklić i nazwać ją świetlikiem.

Hotel Gołębiewski zdaniem obrońców sudeckiego krajobrazu szpeci Karpacz. Jak pisała „Rz", wojewódzki konserwator zabytków (hotel zabytkiem nie jest, ale stoi w obszarze chronionego krajobrazu) uznał, że zbudowano go niezgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego i projektem.

Według pozwolenia na budowę z 2007 r. hotel miał liczyć 630 pokoi i pięć apartamentów (na 1275 gości). Tymczasem ma 880 pokoi, 18 apartamentów i 32 sale konferencyjne, a jego powierzchnia wzrosła z 100 do 116 tys. mkw. Innym odstępstwem od projektu jest wysokość, która przekroczyła dopuszczalną o 4,5 m.

Władze Karpacza w lipcu 2010 r. próbowały zmienić miejscowy plan, by dostosować go do stojącego już obiektu, ale konserwator odmówił, a minister kultury podtrzymał jego decyzję.

Zgodnie z prawem inwestor powinien więc do końca 2011 r. dostosować obiekt do stanu zgodnego z miejscowym planem. A ten mówi: wysokość kalenicy, czyli najwyższego punktu konstrukcyjnego budynku, nie może przekraczać 798 m n.p.m. (obecnie jest to blisko 803 m).

Gołębiewski zdecydował się część dachu przeszklić i nazwać ją świetlikiem. Pominął obowiązkowe uzgodnienia z konserwatorem zabytków.

Dyrektor hotelu Damian Stachura tłumaczy, że zapis o maksymalnej wysokości budynku nie dotyczy świetlików. Na pytanie o wysokość konstrukcji mierzonej do kalenicy odpowiada: – A jeśli tam nie będzie kalenicy?

Ale jak wyjaśnia Wojciech Drajewicz, prezes jeleniogórskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, kalenicy nie może nie być, bo nie jest fizycznym elementem, lecz abstrakcyjnym punktem.

– Inwestor zignorował pierwotny projekt, a dla obecnych interpretacji nie znajdzie uznania w żadnym sądzie – uważa Drajewicz. Przyznaje, że w przepisach jest „mnóstwo absurdów, które zmuszają inwestorów do stosowania wybiegów", ale jego zdaniem w tym przypadku nie można mówić o niczym podobnym.

Gdy do szefa jeleniogórskiej delegatury wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Wojciecha Kapałczyńskiego doszły słuchy o robotach w Karpaczu, zapytał powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, czy prowadzone są na podstawie zmienionego projektu. Usłyszał, że tak. – Na pytanie, czy PINB pamięta, że powinien być on uzgodniony ze mną, po drugiej stronie słuchawki odpowiedziała cisza – mówi „Rz".

– Opiniuje się tylko projekt na etapie początkowym, a nie przeróbki – tłumaczy „Rz" powiatowy inspektor budowlany Jacek Radwan.

Kapałczyński przypomina, że nie zmienił się obowiązek uzyskania jego opinii przy odbiorze końcowym. Czy więc hotel trzeba będzie zmniejszyć? – Decyzje administracyjne to jedno, a ich egzekucja to drugie – mówi Drajewicz.

Zamiast rozebrać dach i górne kondygnacje, właściciel hotelu znany biznesmen Tadeusz Gołębiewski postanowił część dachu przeszklić i nazwać ją świetlikiem.

Hotel Gołębiewski zdaniem obrońców sudeckiego krajobrazu szpeci Karpacz. Jak pisała „Rz", wojewódzki konserwator zabytków (hotel zabytkiem nie jest, ale stoi w obszarze chronionego krajobrazu) uznał, że zbudowano go niezgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego i projektem.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Kraj
Warszawscy urzędnicy chcą się ubezpieczyć od terroryzmu i sabotażu
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kraj
Gdzie spoczywają ciała ofiar obławy augustowskiej
Kraj
Co dzieje się we wnętrzu spalonego budynku w Ząbkach? Policja pokazała zdjęcia
Kraj
Prywatny akademik jak na Mokotowie. Nowa jakość studenckiego życia
Kraj
Koniec konfliktu Ryanaira i lotniska w Modlinie. Będzie 25 nowych tras