Rutkowski, wraz z rzecznikiem policji Mariuszem Sokołowskim, był gościem dziennikarki w programie "Fakty po Faktach".
Dyskusja zaczęła się od spięcia. - Czy jakieś problemy ze wzrokiem? - spytała Kolenda-Zaleska, zwracając uwagę na okulary przeciwsłoneczne byłego detektywa. Ten odciął się, że przygotował się w ten sposób na spotkanie z "gwiazdą". Z każdą chwilą temperatura dyskusji rosła.
Prowadząca oskarżała detektywa o nieetyczne metody postępowania. Zarzuciła mu, że "najbardziej obrzydliwe w jego zachowaniu jest to, że kreuje na bohatera". Krytykowała upublicznienie nagrania rozmowy z matką, w którym kobieta przyznała, że dziecko nie żyje. Ten bronił się, że kamera należała do "Super Expressu". - Poszedł pan na układ z tabloidem, by wykonać publiczny lincz na tej kobiecie - stwierdziła Kolenda-Zaleska. - Poszedłem na układ z pani stacją. Ona jako pierwsza wyemitowała ten film - przypomniał Rutkowski.
Program odbił się szerokim echem w Internecie. Wielu komentujących krytykowało stronniczość dziennikarki. Pojawiały się również głosy osób, które krytycznie oceniały postępowanie Rutkowskiego. Mimo to Kolenda-Zaleska stała się bohaterką zgryźliwych obrazków i fotomontaży. Wielu widzów stacji krytykowało przebieg programu w "Szkle kontaktowym" również emitowanym w TVN24.
Rada Etyki Mediów analizuje nagranie i zamieści oficjalną odpowiedź na swojej stronie. Bańkowicz przyznaje, że otrzymał kilkadziesiąt skarg w tej sprawie.