Lekarz sportowy dr Krzysztof Ficek, światowej sławy ortopeda, który leczył gwiazdy polskiego sportu, m.in. Maję Włoszczowską, Otylię Jędrzejczak, Pawła Nastulę, Sławomira Szmala, wystąpił w piątek do prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego z wnioskiem o ułaskawienie.
W 2006 r. francuski sąd skazał go na 12 miesięcy więzienia w zawieszeniu na pięć lat w głośnej sprawie przemytu środków dopingujących przez żonę litewskiego kolarza Raimondasa Rumsasa. Lekarz od lat walczy o oczyszczenie z zarzutów. Jednak na skuteczną pomoc państwa polskiego nie mógł liczyć. – Chodzi mi wyłącznie o dobre imię. Sprawa jest zamknięta, ale jej odium się za mną ciągnie i przy okazji olimpiady w Londynie pewnie znów to powróci – mówi Ficek.
To nie przestępstwo
Podczas Tour de France 2002 francuscy celnicy zatrzymali litewskiego kolarza Raimondasa Rumsasa i jego żonę Edytę. W ich samochodzie znaleźli środki dopingujące oraz specyfikacje lekarskie (wskazówki, jak brać lek; w tym przypadku nie dotyczyły środków zabronionych) wypisane m.in. przez dr. Krzysztofa Ficka. Sąd I instancji w Bonneville (Francja) w styczniu 2006 r. skazał go na 12 miesięcy więzienia w zawieszeniu za rzekome oferowanie środków dopingujących podczas zawodów.
Ficek bronił się, że znalezione druczki specyfikacje lekarskie na środki, które są w Polsce dozwolone i legalne. Wskazywał też, że wypisał je w Polsce, a więc nie może być na terenie Francji ścigany za czyn, który popełnił na terenie innego państwa, a który w tym państwie nie jest przestępstwem.
– Sąd uznał, że czyn popełniony w Polsce wywołał skutki we Francji. To bardzo surowa interpretacja, która w świetle faktów budzi podejrzenia, że francuski sąd popełnił błąd – mówi „Rz" Wiesław Johann, prawnik, były sędzia TK.
Podobnego zdania jest prof. Maria Rogacka-Rzewnicka z Instytutu Prawa Karnego UW, znawca prawa francuskiego. – Mam wątpliwości, czy wypisanie specyfikacji przez dr. Ficka w ogóle spowodowało skutek przestępny – ocenia. – Kwalifikacja, którą w tej sprawie zastosowano, może oznaczać pewne nadużycia w kontekście dowodów, jakie w niej występują.
Zdaniem Rogackiej-Rzewnickiej możliwe, że lekarz padł ofiarą kampanii, jaka wówczas toczyła się we Francji i zaowocowała zaostrzeniem prawa antynarkotykowego i antydopingowego. – Gdyby nie to, pewnie w ogóle sprawy by nie było – komentuje w rozmowie z „Rz".
W grudniu 2006 r. prokurator generalny Francji również dopatrzył się błędu prokuratury i poprosił sąd apelacyjny w Chambery o uniewinnienie Polaka. Sąd utrzymał jednak wyrok w mocy.
Polański lepszy?
Dr Krzysztof Ficek od sześciu lat dobija się do polskich instytucji państwowych, prosząc o pomoc i interwencję dyplomatyczną. Pisał do ministrów: spraw zagranicznych, sprawiedliwości, sportu, komisji sejmowych, Julii Pitery, Lecha Wałęsy i parlamentarzystów.
– W każdej takiej sprawie państwo polskie ma obowiązek wspierania swojego obywatela. Tu takiej pomocy nie było – mówi „Rz" prof. Zbigniew Waśkiewicz, rektor AWF w Katowicach i prezes Polskiego Związku Biathlonu (dr Ficek jest lekarzem m.in. kadry biatlonowej).
Przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie mają jednak sobie nic do zarzucenia. – Chcielibyśmy podkreślić, że w kwestii dotychczasowych działań dyplomatycznych podejmowanych przez MSZ nasze służby konsularne dokonały wszelkich czynności, które w tym zakresie przewidziane są przepisami obowiązującego prawa – przekonują służby prasowe MSZ.
– Najczęściej odpowiadano mi, że sprawa dotyczy francuskiego wymiaru sprawiedliwości, więc polskim instytucjom nic do tego. A to, że jestem polskim obywatelem, dla nikogo nie miało znaczenia – ripostuje dr Ficek.