To tylko zabawa?
Są różne gry. Niektóre służą rywalizacji, gdzie są wygrany i przegrany. Dzieci poniżej siódmego roku grają raczej w gry oparte na naśladownictwie, w stylu „stary niedźwiedź mocno śpi". Są też gry, w których chodzi o pokonanie siebie, nie można tak naprawdę w nie wygrać. Przykładem jest „Tetris".
Po co w takim razie w nie grać?
Duża część gra dla nawiązania relacji interpersonalnych. Niektórzy tylko dlatego, że mogą zobaczyć porażkę innych. Wreszcie są tacy, którzy się uczą, grając. Narusza to mit gracza jako samotnika zamawiającego pizzę, który siedzi przed komputerem w piwnicy.
Gry to już zjawisko kulturowe?
Zawsze były takie. Kiedyś jednak do grania trzeba było pojawić się w tym samym miejscu o tym samym czasie. Dziś świat gier wychodzi za nami z domów. Nasz telefon komórkowy może być sędzią czy boiskiem. Łączymy też codzienne czynności, obowiązki z przyjemnością. Tak działają narzędzia w samochodach, które służą ekologicznej jeździe. Cieszymy się, kiedy roślinka umieszczona przez producenta na wyświetlaczu rośnie. Badania pokazują, że kierowcy, którzy mają takie roślinki, zużywają mniej paliwa. Telefony z wbudowanym GPS pozwalają założyć się z kolegą, kto będzie więcej biegał. Mamy przyjemność z wygranego zakładu, a przy okazji poprawiamy kondycję.