- Ja nic do Tomka nie mam, mamy prawo mieć różne punkty widzenia, fajnie by było zacząć rozmawiać nie o nas, lecz wymieniać argumenty. - mówi dla "Wprost" Hołownia.

- Zapomniałem, wybaczyłem, zostawmy to. W jego tekście najciekawszy jest opis polskiej rzeczywistości, w którym możesz być albo katobetonem, albo lewakiem neofitą, a jeśli nie mieścisz się w którejś z tych kategorii, jesteś zakłamany - dodaje publicysta.

Szymon Hołownia opuścił gazetę "Newsweek" po tym, gdy na okładce  poruszony został problem łamania celibatu przez katolickich księży. Redakcja stawia tezę, że Kościół "toleruje podwójne życie księży".

Kiedy obok ciebie stoi osoba, która z atakowania Kościoła robi sobie główne zajęcie, a ty wciąż musisz jej odpowiadać, to staje się to męczące - mówi Hołownia

"Szczerze? To ja już wolę ajatollaha Terlikowskiego (Tomasza, publicystę katolickiego - red.) niż tych załganych pseudoliberalnych pseudodoktrynalnych, dwie piersi ssących liberalnych katolików. Z Terlikowskim dzieli mnie wszystko, nie jest on jednak przynajmniej kuriozalnym dwulicowcem, takim co poglądy ma wypośrodkowane, co pozwala mu pozować na arbitra elegantiarum. W czasach ostrych podziałów i ostrej walki bycie pomiędzy i pośrodku częściej niż znakiem racjonalizmu jest znakiem asekuranctwa i oportunizmu" - napisał kilka dni później Tomasz Lis. Zdaniem Hołowni słowa te skierowane są do jego osoby.