„Wyniki kolejnych ekshumacji to jeden z solidniejszych ciosów wymierzonych Polsce po 10 kwietnia 2010 roku. Nie wiadomo jeszcze, jak mocno go odczujemy" – pisze w nowym „Uważam Rze" Marek Pyza.
I przypomina pierwsze chwile po katastrofie: „Wieczorem w Smoleńsku do kamery TVP Władimir Putin mówił: – Odczuwamy wielki ból razem z wami, przeżywamy to tak samo jak wy. W imieniu rządu Federacji Rosyjskiej pragnę złożyć najszczersze wyrazy współczucia całej Polsce i wszystkim Polakom. Komisja państwowa, która została powołana w Moskwie, zrobi wszystko, żeby pomóc i wesprzeć w tym trudnym okresie rodziny tych, którzy zginęli". Gdy Putin wypowiadał te słowa, w Moskwie zabierano się już do sekcji zwłok. Pyza uważa, że te słowa były tylko zasłoną dymną. „Ekipa Donalda Tuska nie chciała nigdy wprost przyznać, że współpraca Rosjan była pozorowana (a w zasadzie była torpedowaniem śledztwa), by nie przyznać się do własnej słabości i bezradności".
Dziś wiemy, że sekcje pozorowano, a w ciałach pozostawiono śmieci. Że zaginęły tak bezcenne przedmioty, jak papieski różaniec, którego brakowało w trumnie Anny Walentynowicz. Że zamiast skorzystać z dostarczonych przez rodziny ubrań, brudne ciała wrzucono bezładnie do worków, owijano taśmą samoprzylepną i lutowano trumny. „Co wyniknie z następnych, zaplanowanych już ekshumacji? Aż strach pomyśleć" – czytamy w „Uważam Rze". Bo jak przypomina Marek Pyza – „Rosjanie mogli pozwolić sobie wówczas na wszystko. I pozwolili sobie. Łącznie z zamianą ciał, do której najprawdopodobniej doszło w Moskwie. Sposób, w jaki potraktowali tych, których katastrofa dotknęła najmocniej, nie mieści się w granicach wyobrażeń o cywilizowanym państwie".
W „Uważam Rze" znajdziemy także analizę Rafała A. Ziemkiewicza dotyczącą przyczyn gasnącej popularności mediów Agory.