W przemówieniu wieńczącym zorganizowany przez PiS Marsz Wolności, Solidarności i Niepodległości zapowiedział, że już na początku przyszłego roku jego partia podejmie próbę powołania nowego rządu. – Jeśli się uda, będziemy mieli taką władzę. Jeśli się nie uda, będziemy próbowali dalej. Aż do ostatecznego zwycięstwa. Zapewniam was, że Prawo i Sprawiedliwość nie zrezygnuje i zwycięży – mówił Kaczyński. Wcześniej Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, mówił, że PiS w styczniu złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska.
W marszu zwołanym w 31. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego wzięło udział kilkanaście tysięcy osób. Zgromadzeni wyruszyli z placu Trzech Krzyży w Warszawie. Tam prezes PiS mówił: – Ten marsz ma przypomnieć historie, które dziś często się zapomina. Władza realizuje plan, w którym wolności jest coraz mniej, solidarności w ogóle, a niepodległość jest na sprzedaż.
Następnie tłum przeszedł Alejami Ujazdowskimi pod pomnik Józefa Piłsudskiego. Tam prezes PiS uderzył w ostrzejszy ton. – Potrzebna jest nam wolność. Bo nie ma polskości bez wolności. Jeśli chcemy być Polakami, musimy być ludźmi wolnymi – mówił. – Zbudujemy polską solidarność, zbudujemy polski solidarny naród. Zwyciężymy do końca tylko wtedy, gdy nasz naród wolny i solidarny będzie żył w silnym i niepodległym państwie – dodał.
Politycy Platformy Obywatelskiej nie kryli oburzenia słowami Kaczyńskiego. – Dziś opowiadanie, że Polska jest zależna, że nie ma solidarności, że nie ma wolności, to jest skandal – mówiła w TVN24 Ewa Kopacz, Marszałek Sejmu. Dodała, że prezes PiS „przespał te 31 lat i nie zauważył, że Polska się zmieniła".
Nielegalne wypytywanie?
Marsz wywołał emocje, jeszcze zanim się zaczął. Politycy PiS zarzucili bowiem policji przekroczenie uprawnień i inwigilację swojej partii. Chodzi m.in. o domniemane kontrole i wypytywanie osób organizujących wyjazdy sympatyków PiS do Warszawy na Marsz Wolności, Niepodległości i Solidarności.