Afera Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej Dom Maklerski to pierwsza głośna sprawa dotycząca parabanków. Ze względu na wielkość strat, liczbę pokrzywdzonych i sposób działania sprawców przyrównywana do sprawy Amber Gold. Po siedmiu latach śledztwa trzech jej głównych bohaterów zostało oskarżonych.
– Łukaszowi K., Andrzejowi S. i Maciejowi S. zarzucamy nadużycie zaufania w obrocie gospodarczym, czyli mówiąc potocznie niegospodarność – wyjaśnia „Rz" Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W sprawie jest 1156 pokrzywdzonych, którzy utopili w WGI blisko 250 mln zł. WGI działała jako dom maklerski od 2005 r. Pieniądze inwestowała na rynku walutowym, wykazując zyski sięgające kilkudziesięciu procent. Klientów nie brakowało, chociaż wpłaty były wysokie – na początek od 50 do 200 tys. zł. Wiarygodność przedsięwzięcia podnosili ludzie z pierwszych stron gazet zasiadający we władzach spółek WGI.
Chociaż prezesem był młody, bo mający wtedy niewiele ponad 20 lat Maciej S., syn biznesmena, chętnych nie brakowało.
Afera wybuchła wiosną 2006 r., kiedy ówczesna Komisja Papierów Wartościowych i Giełd cofnęła spółce WGI Dom Maklerski licencję na prowadzenie działalności maklerskiej, a potem sąd postawił firmę w stan upadłości.