Dochodzenie było prowadzone w oparciu o jeden artykuł z ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów, według którego „kto, bez wymaganego pozwolenia, pobiera komórkę, tkankę lub narząd w celu ich przeszczepienia albo je przeszczepia, podlega karze do 3 lat pozbawienia wolności".

W czasie śledztwa prokuratorzy przesłuchali pracownika resortu zdrowia, lekarzy z Centrum Mikrochirurgii Oka „Laser" oraz jej szefa prof. Szaflika, byłego konsultanta krajowego w dziedzinie okulistyki. W atmosferze skandalu został on odwołany po wszczęciu postępowania.

Jak mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury, klinika prof. Szaflika rzeczywiście nie miała zezwolenia Ministerstwa Zdrowia. – Jednak lekarze w niej pracujący nic o tym nie wiedzieli. Gdyby działali umyślnie, można by było ich ścigać. A ośrodki z Lublina i Zabrza, które dostarczały rogówkę do kliniki, nie miały świadomości, że działa ona bez zezwolenia – tłumaczy prok. Ślepokura.

Prokuratorzy umorzyli też wątek dotyczący narażania zdrowia i życia pacjentów. – Z dokumentacji resortu zdrowia nie wynikało, by doszło do takich sytuacji – dodaje prokurator. Decyzja jest prawomocna. Nie było poszkodowanych i nikt nie może się od niej odwołać.

– Nigdy nie miałem wątpliwości, że taki będzie wynik tego postępowania – mówi „Rz" prof. Jerzy Szaflik, który od nas dowiedział się o tym umorzeniu. – Cała ta sprawa była dla mnie niezrozumiała.