Geolog z awersją do Ameryki

Ten sam człowiek zarządza polityką energetyczną Polski w rządach i PiS, i PO. I od co najmniej 15 lat mniej lub bardziej otwarcie zwalcza amerykańskie inwestycje.

Publikacja: 13.05.2013 02:10

Piotr Woźniak odpowiada za strategię dotyczącą gazu łupkowego. Rząd poniósł tu porażkę: z Polski wyc

Piotr Woźniak odpowiada za strategię dotyczącą gazu łupkowego. Rząd poniósł tu porażkę: z Polski wycofują się dwa koncerny z Ameryki Płn. zainteresowane jego wydobyciem

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Piotr Woźniak pojawił się w wielkiej polityce w 1999 r., gdy został doradcą premiera Jerzego Buzka ds. projektów infrastrukturalnych. Kluczowe wówczas, jak i dziś, dla interesu Polski było uniezależnienie się od dostaw rosyjskiej ropy. Miał to umożliwić rurociąg Odessa–Brody–Gdańsk. Odcinek Odessa–Brody wybudowali Ukraińcy, chodziło więc tylko o dobudowanie polskiego odcinka do Rafinerii Gdańskiej.

Listy intencyjne w sprawie tej inwestycji zainicjowała kanadyjska firma TransMountain Pipeline. Amerykanie uważali wtedy, że stworzenie międzynarodowego konsorcjum z dużym kapitałem da PGNiG oraz Orlenowi dostęp do niektórych koncesji nafty i gazu w rejonie Morza Kaspijskiego. Nasz kraj mógł się stać kluczowym łącznikiem między Zachodem a Ukrainą. Straciłaby Rosja. Polska mogła też odegrać ważną rolę w międzynarodowej grze o dostęp do złóż kaspijskich.

Rosja nie straciła

Niestety, projekt Odessa–Brody–Gdańsk nie ruszył z miejsca. Woźniak wspólnie z Piotrem Naimskim, wówczas doradcą ds. bezpieczeństwa w gabinecie politycznym premiera Buzka, rekomendowali zatrzymanie inwestycji. Uważali, że polski rząd powinien samodzielnie, bez udziału zagranicznych inwestorów, kontrolować rurociąg Odessa–Brody. Obaj twierdzili, że należy skoncentrować się na gazociągu norweskim.

Rurociągiem Odessa–Brody płynie dziś rosyjska ropa nad Morze Czarne.

Obecnie za najważniejszą inwestycję dla bezpieczeństwa energetycznego Polski rząd uważa nieskończony wciąż terminal LNG w Świnoujściu. Mało kto pamięta jednak, że wiele lat wcześniej taki terminal mógł powstać w Gdańsku.

W 1997 r. PGNiG ogłosiło przetarg na sporządzenie tzw. studium wykonalności dla terminalu LNG w Gdańsku. Brały w nim udział największe światowe spółki sektora gazowego. Wygrało amerykańsko-japońskie konsorcjum MWKL/KBR/Mitsui, które było w owym czasie projektantem lub operatorem 70 proc. wszystkich terminali LNG na świecie. W latach 1998–1999 to konsorcjum zaproponowało budowę w Gdańsku dużego terminalu, który przetwarzałby 5 mld m sześć. LNG rocznie. Skroplony gaz miał być sprowadzany statkami z Algierii.

Doradcy polskiego rządu, w tym Woźniak, nie byli jednak tym zainteresowani. Uważali, że LNG jest zbyt drogi. Niezrażone konsorcjum MWKL/KBR/Mitsui zaproponowało więc, że samo sfinansuje projekt w spółce z PGNiG. Projekt miał polityczne wsparcie USA. Wpisywał się w koncepcję zakładającą, że Polska poprzez pozaeuropejskie źródła ropy i gazu stworzy swobodniejszy i bardziej zdywersyfikowany rynek energii w Europie.

Gdyby terminal w Gdańsku powstał i mógł przyjmować statki z LNG, kolejne polskie rządy nie musiałyby podpisywać niekorzystnych kontraktów z Gazpromem.

W 2001 r. projekt został jednak zatrzymany. Woźniak odradzał budowę terminalu i sugerował, by polski rząd skupił się na projekcie gazociągu norweskiego. Nie przekonali go przedstawiciele konsorcjum, którzy ostrzegali, że rurociąg taki będzie zbyt drogi, a reakcja Rosji może być na ten projekt bardzo dla Polski niekorzystna. Rosja może – mówili – np. rozważyć budowę nowego gazociągu do UE poza Polską.

– Prawdopodobnie ta właśnie decyzja była pierwszym bodźcem dla Rosji do wybudowania rurociągu północnego, NordStream, który miał omijać Polskę – twierdzi zastrzegający anonimowość analityk rynku energetycznego w Europie.

Ocalona rafineria

W 1998 r. MWKL – spółka będąca własnością KBR, największej amerykańskiej i światowej spółki inżynierskiej w sektorze nafty i gazu – zaproponowała spółce Lotos (wtedy była to jeszcze Rafineria Gdańska) stworzenie zakładu IGCC, który przerabiałby ciężkie pozostałości z rafinerii na olej napędowy i energię. Był to prekursorski program, który później jako program „10+" opracował Lotos.

W skład konsorcjum weszli światowi potentaci w dziedzinie gazyfikacji węgla. Konsorcjum zaproponowało model finansowania podobny jak w przypadku terminalu LNG w Gdańsku. Kiedy projekt był już zaawansowany, polski rząd w 2000 r. ogłosił, że Rafineria Gdańska zostanie sprywatyzowana. Konsorcjum było tą nagłą decyzją zaskoczone. Jego uczestnicy zwracali np. uwagę, że w tamtym czasie żadne zachodnie grupy kapitałowe nie kupowały rafinerii.

Takie argumenty nie trafiały do Woźniaka, który prowadził z ramienia rządu rozmowy w tej sprawie i zalecił wraz z doradcami ds. bezpieczeństwa i infrastruktury natychmiastową prywatyzację rafinerii. Rządowy pomysł prywatyzacji rafinerii mógł doprowadzić do sprzedaży jej rosyjskiemu Łukoilowi, o czym informowały media.

Zapobiegła temu interwencja KBR/MWKL i rządu USA, wspierająca projekt „10+" dla grupy Lotos w ramach offsetu Lockheed Martin. Tym razem Amerykanie zainterweniowali skutecznie. W międzyczasie AWS przegrała wybory, a Woźniak odszedł z rządu.

Stocznia dla Ukraińców

W latach 1999–2000, gdy Bruksela żądała ograniczenia produkcji statków w Stoczni Gdańskiej, Agencja Rozwoju Przemysłu analizowała możliwość stworzenia strategii ratunkowej dla znanego w całym świecie symbolu polskiej wolności. Delegacja władz stoczni i przedstawiciele ARP pojechali więc do Kanady, by zbadać możliwość współpracy z rządową stocznią Bull Arm Shipyard, która specjalizowała się wtedy w budowie naftowych platform wiertniczych.

Kanadyjczycy zaproponowali im, by Stocznia Gdańska wspólnie z kanadyjską budowały wieże wiertnicze w regionie Morza Kaspijskiego oraz dla firm na Środkowym i Bliskim Wschodzie. Woźniak poznał tę koncepcję jeszcze przed wyjazdem delegacji do Kanady. Inicjatywę zablokował polski rząd, który planował, że bankrutująca Stocznia Gdańska kupi stocznię ukraińską nad Morzem Czarnym.

Nic z tego nie wyszło, przeciwnie, w 2007 r. to Związek Przemysłowy Donbasu kupił Stocznię Gdańską. Woźniak był już wtedy wiceministrem gospodarki w rządzie PiS. Dzisiaj platformy wysyłane na kaspijski szelf powstają nie w Gdańsku, ale w Kaliningradzie.

Łupki na równi pochyłej

Dziś polem aktywności ministra Woźniaka jest gaz łupkowy. Jako główny geolog kraju i wiceminister środowiska Woźniak ma znaczący wpływ na ten sektor.

Średni okres uzyskania zezwoleń środowiskowych i wydobywczych w Ministerstwie Środowiska wydłużył się w tym czasie z 6 do 12 miesięcy (w Kanadzie wystarczają na to trzy tygodnie). „Polskie łupki znajdują się obecnie na równi pochyłej" – pisze w miesięczniku „Forbes" Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki, redaktor naczelna „International Shale Gas & Oil Journal".

„Mimo szumnych deklaracji premiera i jego ministrów program uzupełnienia bilansu energetycznego państwa z zasobów gazu łupkowego jest zagrożony, a przyczyną jest wadliwa polityka państwa.  Efektem jest wycofywanie się z Polski koncernów zagranicznych. Na polu walki zostaje państwo i jego spółki – za słabe, by poradzić sobie z wyzwaniem".

Piotr Woźniak był ministrem w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej m.in. radnym PiS. Jak trafił do rządu PO? Kompetencje Piotra Woźniaka wysoko ceni Piotr Naimski. Tusk, jego zdaniem, toleruje ministra z PiS, „bo łupki nie są dla jego rządu priorytetem". – To wygodne dla Tuska, bo jeśli coś nie wyjdzie, zawsze będzie można obarczyć winą kogoś spoza PO – dodaje Naimski.

Piotr Woźniak pojawił się w wielkiej polityce w 1999 r., gdy został doradcą premiera Jerzego Buzka ds. projektów infrastrukturalnych. Kluczowe wówczas, jak i dziś, dla interesu Polski było uniezależnienie się od dostaw rosyjskiej ropy. Miał to umożliwić rurociąg Odessa–Brody–Gdańsk. Odcinek Odessa–Brody wybudowali Ukraińcy, chodziło więc tylko o dobudowanie polskiego odcinka do Rafinerii Gdańskiej.

Listy intencyjne w sprawie tej inwestycji zainicjowała kanadyjska firma TransMountain Pipeline. Amerykanie uważali wtedy, że stworzenie międzynarodowego konsorcjum z dużym kapitałem da PGNiG oraz Orlenowi dostęp do niektórych koncesji nafty i gazu w rejonie Morza Kaspijskiego. Nasz kraj mógł się stać kluczowym łącznikiem między Zachodem a Ukrainą. Straciłaby Rosja. Polska mogła też odegrać ważną rolę w międzynarodowej grze o dostęp do złóż kaspijskich.

Pozostało 88% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo