Ta historia pokazuje jak można wykpić się przed wierzycielem w majestacie prawa. Otóż poznański kamienicznik Władysław W. kilka lat temu postanowił sprzedać budynek przy ul. Półwiejskiej.
Znalazł się inwestor. Holenderska firma Redevco Polska zgodziła się zapłacić za nieruchomość 6 mln złotych. Pieniądze te wypłaciła w formie zaliczki. Jednak gdy miało dojść do podpisania umowy Władysław W. wycofał się z niej. Nie oddał też inwestorowi pieniędzy. Holendrzy skierowali więc sprawę do sądu. I co było do przewidzenia sprawę wygrali. Sąd nakazał Władysławowi W. zwrócić pieniądze. Ten dobrowolnie tego nie zrobił.
Sprawa trafiła do komornika, który w marcu 2012 roku wystawił kamienicę na licytację. Budynek udało się sprzedać za 4 mln zł. Jednak i te pieniądze nie trafiły do wierzyciela czyli holenderskiej firmy.
Zostały one w rodzinie W. Okazało się, bowiem, że kamienicznik był winien milionowe kwoty dwójce swoich dzieci : kilkuletniej córce oraz nastoletniemu synowi. Wcześniej dobrowolnie zgodził się na gigantyczne alimenty : po ok. 50 tys. zł miesięczne na każde z dzieci (później obniżono je do 45 tys. zł) oraz na wyrównanie zaległości alimentacyjne wobec nich. Stąd wzięła się gigantyczna suma 6 mln zł zadłużenia wobec syna i córki.
Co ciekawe sąd „przyklepał" taką ugodę między Władysławem W. a jego dziećmi, które reprezentowała ich matka.