Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego oświetlenia przestrzeni publicznej: ulic, dróg i miast. NIK wzięła pod lupę 14 gmin, badając, jak wywiązują się w tym zakresie z obowiązków.
Jakie są wnioski? Większość gmin stawia latarnie tam, gdzie to konieczne, konserwuje je, zmienia żarówki na energooszczędne i płaci za oświetlenie dróg i obiektów. Jest wyjątek: część gmin buntuje się i nie płaci za oświetlenie dróg krajowych, chociaż mają taki obowiązek. Samorządy zgodnie twierdzą: to wydatki przekraczające ich możliwości.
Cztery gminy, jak wynika z raportu, odmówiły płacenia za oświetlenie odcinków dróg krajowych na ich terenie. Także dlatego, że, jak twierdzą, służą one tranzytowi, a nie lokalnej społeczności. W Siewierzu, na odcinku o długości 5,7 km, stale wyłączonych było 270 punktów świetlnych będących własnością GDDK – stwierdza NIK. – Na naszym terenie na drodze krajowej mamy dwa węzły komunikacyjne: obwodnicę i węzeł Podwarpie. Na ich serwisowanie i opłatę na energię musiałbym wydać milion złotych, czyli tyle, ile kosztuje oświetlenie całej gminy – mówi „Rz" Zdzisław Banaś, burmistrz miasta i gminy Siewierz.
Kiedy w 2004 r. weszły w życie przepisy nakładające na gminy obowiązek pokrywania z własnych środków oświetlenia dróg krajowych, wojewódzkich, powiatowych i gminnych, obwodnicy i węzła nie było. Teraz są, i to usiane latarniami.
– Węzeł w Podwarpiu jest jak Las Vegas, tam w nocy można wyłączyć światła w samochodzie, można znaleźć igłę. Jest tam ponad 400 punktów świetlnych. Teraz gmina miejsko-wiejska Siewierz ma serwisować stację trafo, płacić za oświetlenie, wymieniać żarówki, ustawiać lampy – mówił Banaś podczas debaty w NIK dotyczącej kontroli, podkreślając, że to powinno być zadanie dyrekcji dróg publicznych.