- Sprawa jest wyjątkowa brutalna, dlatego zastanawiamy się czy nie zmienić zarzutów karnych dla podejrzanych – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Lekarze izby przyjęć szpitala im. Barlickiego w Łodzi powiadomili policję, że na ich oddział został przywieziony około 40-letni mężczyzna z licznymi obrażeniami ciała m. in. złamaniami żuchwy i żeber, zasinieniami na różnych częściach ciała, a także ranami ciętymi nóg. Zdaniem lekarzy mogły one powstać na skutek pobicia.
Policja wszczęła postępowanie w tej sprawie, by ustalić co stało się z mężczyzną.
Z jej ustaleń wynika, że w noc poprzedzającą przewiezienie go do szpitala w jednym z mieszkań przy ulicy Próchnika w Łodzi pił on alkohol w towarzystwie kilku znajomych. – To podczas tej wspólnej biesiady został brutalnie pobity prawdopodobnie przez czterech mężczyzn, którzy uderzali go pięściami i garnkiem po głowie, kopali po całym ciele –opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. Dodaje, że sprawcy byli wyjątkowo bezwzględni dla swojej ofiary. Nożem pocięli mu nogi, a potem do ran sypali na rany sól.
Policja zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy brali udział w tym brutalnym pobiciu. To 24-letni Marcin Z. oraz o 10 lat starszy Robert R. obaj usłyszeli zarzut ciężkiego pobicia. Razem z nimi zatrzymano dwie kobiety, które w czasie dręczenia ofiary były w mieszkaniu. To 57-letnia Stefa K. oraz 32-letnia Andżelika P. One usłyszały zarzuty niepowadomienia o zbrodni. Wobec kobiet prokurator zastosował dozór policyjny.