Kobieta miała rany kłute zadane ostrym narzędziem. –To mógł być nóź, który sprawca zostawił w szyi ofiary – mówi jeden ze śledczych. Dodaje, że bezpośrednią przyczyną śmierci 33-letniej Moniki P. było „skrwawinie wewnętrzne i zewnętrzne z tętnic przełyku do dróg oddechowych i przewodu pokarmowego".
Kobieta zginęła we własnym domu na warszawskiej Pradze Południe w nocy z poniedziałku na wtorek. Z powodu awantury do rodziny została w nocy wezwana policja.
Kiedy funkcjonariusze dojechali na miejsce jej mąż Łukasz P. mężczyzna wraz z pięcioletnią córką stał na gzymie bloku. Groził, że skoczy razem z dzieckiem. Ostatecznie zrobił to tylko sam. Dziecko ściągnęli ratownicy.
Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala, gdzie godzinę później zmarł. W mieszkaniu znaleziono zwłoki kobiety. Wszystko na to wskazuje, że została zamordowana przez męża. – Choć musimy sprawdzić czy nie było tam innych osób – zastrzega jeden z prokuratorów.
Łukasz P. był rzecznikiem patentowym. Jego żona prawniczką w firmie z branży reklamowej. Wiadomo, że para była w trakcie rozwodu. Jak nieoficjalnie przyznają policjanci przyczyną tragedii były sprawy osobiste. Ponoć mężczyzna chciał wrócić do żony, a ta się nie godziła.