Krystyna Szumilas oceniła, że jeśli złożona w Sejmie inicjatywa w sprawie referendum edukacyjnego ( doszłaby do skutku - oznaczałaby potencjalnie duże koszty oraz wielką rewolucję w systemie edukacji. Kwestie, o które chcą zapytać organizatorzy to m.in. zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, likwidacja gimnazjów i zakaz likwidacji szkół.
- Trzeba by było likwidować gimnazja, przenosić nauczycieli i uczniów do szkół podstawowych i ponadgimnazjalnych. To nie jest łatwa operacja, ponieważ szkoły ponadgimnazjalne prowadzone są przez samorządy powiatowe, szkoły podstawowe przez samorządy gminne, jest kwestia własności budynków, jest kwestia zatrudnienia stu tysięcy nauczycieli, którzy nagle by się znaleźli w próżni - mówiła Szumilas na antenie radiowej Jedynki. Dodała: - Jest też kwestia zmiany programów nauczania i przygotowania nowych podręczników. Jesteśmy dopiero po takim wielkim procesie wymiany podręczników, rodzice wiedzą, co oznacza zmiana programów i nowy podręcznik dla ucznia. To dodatkowe znowu koszty finansowe.
Minister edukacji odniosła się też do sprawy sprzeciwu Związku Nauczycielstwa Polskiego w kwestii zmian w Karcie Nauczyciela. Reforma ma zmienić wiele aspektów pracy nauczycieli, w tym płace, dodatki, szkolenia i urlopy. Sprzeciw ten jest na tyle silny, że związkowcy nie wykluczają strajku.
- Nauczyciele nie mają powodu do strajków - odpowiedziała Szumilas - przez ostatnie 5 lat podnoszone były wynagrodzenia nauczycielskie, nie zmieniamy pensum, a zmiany w Karcie są dla dobra ucznia. My jakby obejmujemy te obszary, które wpływają na jakość kształcenia. Nauczycielom również powinno zależeć na tym, aby jakość kształcenia podnosić - dodała.
Minister zaznaczyła też, że prowadziła negocjacje ze związkami i zgodzili się oni wcześniej na zmianę w Karcie Nauczyciela tych obszarów, które będą podlegały reformie.