Zorganizowane gangi, dla których oszustwa ubezpieczeniowe są stałym źródłem dochodu i oszuści działający na własną rękę naciągają firmy ubezpieczeniowe na coraz wyższe sumy. – Próby wyłudzenia pieniędzy z polis na życie są też coraz częstsze – mówi Marcin Tarczyński, analityk z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Młotem w kolegę
– Zdarzają się ludzie, którzy są w stanie trwale się okaleczyć, żeby tylko przekonać ubezpieczalnię, że ulegli nieszczęśliwemu wypadkowi – opowiada Piotr Raubo, dyrektor Biura Przeciwdziałania Wyłudzeniom Warty i szef podkomisji ds. przeciwdziałania przestępczości ubezpieczeniowej w ubezpieczeniach na życie przy Polskiej Izbie Ubezpieczeń. Tacy desperaci potrafią się celowo oblać gorącą kawą lub rosołem, a zgłaszają to jako nieszczęśliwy wypadek.
Zaaplikował sobie zastrzyk znieczulający, a potem kolega młotem przyłożył mu w stopę. Zgłosił to jako wypadek w kopalni
Inni eksperci ścigający nadużycia ubezpieczeniowe potwierdzają, że takich prób przybywa. Powód? – Uszczerbek na zdrowiu będący skutkiem oparzenia jest relatywnie wysoki, więc i odszkodowanie znaczące. Czasami trudno też zakwestionować deklarowaną przyczynę powstania takich obrażeń – mówi jeden z naszych rozmówców.
Przypadek z południa kraju: pan X doznaje poparzeń, gdy jeden z domowników strąca stojący na kuchence garnek z rosołem. Efekt: poparzenie dłoni i części przedramienia. Wychodzi jednak na jaw, że X ma na koncie kilka takich poparzeń, w dodatku tej samej ręki.