Otóż podczas wczorajszej konferencji prasowej poświęconej środkom unijnym Jarosław Kaczyński został zaatakowany tweetami. I to przez nie byle kogo, bo przez resort rozwoju. Kiedy Kaczyński narzekał na wydawanie unijnych pieniędzy, ministerstwo punktowało, że się myli, a dziennikarze dostawali argumenty do zadawania trudnych pytań i kontrowania prezesa PiS.

O wczorajszej sytuacji piszą „Rzeczpospolita" i „Gazeta Wyborcza". „GW" z dużą dozą entuzjazmu, „Rz" bardziej stara się przeanalizować sytuację w PiS. Ale tak czy inaczej myślę, że mieliśmy do czynienia z wydarzeniem dosyć istotnym. Otóż Twitter z dnia na dzień stał się narzędziem, które może przyhamować polityków przed wygadywaniem głupot. Polityków wszystkich opcji, dodajmy.

Trudniej natomiast ocenić dzisiejsza czołówkę  „Dziennika Gazety Prawnej". Gazeta z oburzeniem pochyla się nad nagrodami, które dostali wysocy urzędnicy fiskusa w ostatnich latach. I to w sytuacji, kiedy ministerstwo finansów wymogło na fiskusie ostre oszczędności, do bliżej nieokreślonych cięć w pensjach włącznie. W „DGP" czytamy: „Tylko w pierwszym półroczu 2013 r. 51 naczelników urzędów skarbowych na Mazowszu otrzymało w sumie 497,6 tys. zł premii". Wypada nieco ponad 1600 zł miesięcznie na naczelnika. Niestety nie jest jasne za co urzędnicy dostaję te premie i „DGP" też niespecjalnie to wyjaśnia. Jeśli jest to stały, niezależny od wyników dodatek do pensji, sprawa rzeczywiście może budzić oburzenie. Jeśli natomiast to autentyczna premia za wyniki, trudno się tego czepiać.