Cimoszewicz skrytykował prokuratorów odpowiedzialnych za prowadzenie trwającego od czterech lat śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Według niego, tak długi czas jego trwania - oraz brak informacji dotycących jego przebiegu - wzmaga niepewność i podejrzenia wśród Polaków. Jest też wyrazem tchórzostwa.
- Chowanie się za tajemnicą śledztwa jest wyrazem asekuracji. To, co sugeruje, że coś było nie w porządku z tym śledztwie, to jego długość - mówił w radiowej Trójce Cimoszewicz. Dodał, że czynności prokuratury nie powinny trwać tak długo, bo powody katastrofy były oczywiste.
- Mieliśmy do czynienia z banalną, choć ogromnie tragiczną katastrofą i cztery lata mijają, a prokuratura nie potrafi sformułować zarzutów. Jedynym niebanalnym elementem tej katastrofy była liczba ofiar i to, kto zginął. Cała reszta była banalna: niedoróbki, asekuranctwo, oportunizm, tchórzostwo, niedouczenie - powiedział.
Senator i były premier uznał też, że niemal całą winę za katastrofę ponosi strona polska, wobec czego byłoby "absurdem", gdyby prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów ze strony polskiej, a zrobiłaby to wobec rosyjskich kontrolerów.
- Kontroler lotu może sobie gadać, co chce. Ostateczną odpowiedzialność ponosi załoga i kapitan samolotu, który dysponuje na pokładzie tego samolotu wszystkimi przyrządami pozwalającymi mu kontrolować sytuację. Nie musi mieć jakiejkolwiek pomocy ze strony kontrolerów. Powinien być tak wykształcony, tak wytrenowany, tak odpowiedzialny, żeby zanegować to, co mu mówią kontrolerzy. Powinien opierać się na tym, co sam widzi - orzekł Cimoszewicz.