W styczniu zadzwonił on pod numer 112 do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego i powiadomił o podłożeniu bomby w Zespole Szkół nr 1 w Ełku, gdzie w technikach i w oddziale przedszkolnym czy się kilkaset dzieci i młodzieży . Do eksplozji miało dojść o godz. 13.
– Dyspozytor pouczył go, że za wywołanie fałszywego alarmu grozi odpowiedzialność karna. Mężczyzna powiedział, że jest tego świadomy – mówi Dorota Kowalczyk z komendy policji w Ełku. Dodaje, że po takim stwierdzeniu przez dzwoniącego służby miały przekonanie, że w szkole rzeczywiście może być bomba.
Na miejsce wysłano funkcjonariuszy prewencji, którzy zabezpieczyli teren, pogotowie ratunkowe, pogotowie energetyczne. Dyrekcja szkoły podjęła decyzję o ewakuacji. Budynek miało opuścić 425 osób, w tym 313 uczniów szkoły ponadgimnazjalnej, 51 dzieci oddziału przedszkolnego oraz 61 pracowników placówki
Szkoła została sprawdzona przez pirotechników. Żadnego materiału wybuchowego nie znaleziono. Nie doszło też do eksplozji. – Ustaliliśmy, że sprawcą alarmu jest 31-latek, który wkrótce potem wyjechał do Szwecji – mówi Dorota Kowalczyk.
Jednak Adam S. długo tam nie pobył. Został deportowany ze Szwecji w związku z zakazem wjazdu do tego kraju. Miał go nałożony za kradzieże, których się tam dopuścił.