Atmosfera w kampanijnym sztabie PiS w ostatnich dniach zrobiła się bardziej napięta. Ktoś wyniósł do mediów instrukcję z wyborów prezydenckich w 2010 r. – A wydawało się, że opanowaliśmy już przecieki – mówi ze smutkiem jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
Ale to nie lojalność jest w tej sprawie najważniejsza. Ujawnione przez „Wprost" analizy prof. Waldemara Parucha dotyczą wykorzystania technik psychologicznych i socjotechnicznych.
„Bezwzględnie unikać sztampowych wystąpień na mównicy przed tysiącami ubranych na czarno swoich zwolenników" – brzmiała jedna z rad.
To, że prezes PiS korzysta z porad ekspertów, widać teraz w kampanii przed wyborami europejskimi. Ale partie nie chcą być o manipulacje posądzane.
O powstałej w 2010 r. instrukcji nie wszyscy w PiS wiedzieli. – Byłem jednym z głównych strategów kampanii i tego dokumentu nie widziałem – przyznaje „Rz" Adam Bielan, dziś polityk Polski Razem. – Zwyczaje w PiS są takie, że na potrzeby prezesa mogą powstawać różne dokumenty, sondaże, których nawet rzecznik nie dostaje – tłumaczy.