Psycholog za kulisami. Partie ukrywają wsparcie ekspertów

Portrety osobowości stały się ważnym narzędziem walki politycznej.

Publikacja: 14.05.2014 01:47

Donald Tusk już w 2005 r. przeszedł trening osobowości

Donald Tusk już w 2005 r. przeszedł trening osobowości

Foto: Fotorzepa

Atmosfera w kampanijnym sztabie PiS w ostatnich dniach zrobiła się bardziej napięta. Ktoś wyniósł do mediów instrukcję z wyborów prezydenckich w 2010 r. – A wydawało się, że opanowaliśmy już przecieki – mówi ze smutkiem jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.

Ale to nie lojalność jest w tej sprawie najważniejsza. Ujawnione przez „Wprost" analizy prof. Waldemara Parucha dotyczą wykorzystania technik psychologicznych i socjotechnicznych.

„Bezwzględnie unikać sztampowych wystąpień na mównicy przed tysiącami ubranych na czarno swoich zwolenników" – brzmiała jedna z rad.

To, że prezes PiS korzysta z porad ekspertów, widać teraz w kampanii przed wyborami europejskimi. Ale partie nie chcą być o manipulacje posądzane.

O powstałej w 2010 r. instrukcji nie wszyscy w PiS wiedzieli. – Byłem jednym z głównych strategów kampanii i tego dokumentu nie widziałem – przyznaje „Rz" Adam Bielan, dziś polityk Polski Razem. – Zwyczaje w PiS są takie, że na potrzeby prezesa mogą powstawać różne dokumenty, sondaże, których nawet rzecznik nie dostaje – tłumaczy.

Jak dowiedziała się „Rz", w PiS powstawały także inne analizy, np. portrety psychologiczne Donalda Tuska. – Każda partia zleca badania o liderach. Takie ekspertyzy były więc i w PiS – zdradza jeden z posłów.

Jeśli ktoś dziś nie wykorzystuje psychologii, to nie powinien się zajmować kampaniami

O portretach psychologicznych krążą legendy. – Przez lata byliśmy faszerowani informacją, że PO stworzyła sylwetkę Kaczyńskiego. Myślę, że tak było. Nie zdziwiłbym się, gdyby prezes chciał stworzyć analogiczną sylwetkę Tuska. Pewnie taka powstała, ale nigdy jej nie dostałem – mówi tymczasem były spin doktor PiS.

Czy takie instrumenty wykorzystują także inne partie?

– Oczywiście, robiliśmy to już w 1997 r., czyli w kampanii Unii Wolności, a potem w PO – mówi „Rz" Paweł Piskorski, były sekretarz generalny PO. Przyznaje, że korzystano z analiz osobowości przeciwników, a psycholodzy pracowali z własnymi liderami nad niwelowaniem cech negatywnych i uwypuklaniem pozytywnych.

– U przeciwników bada się m.in. problemy z nerwami objawiające się np. podczas debat czy trudne dla konkurenta tematy wywołujące jego złość – mówi Piskorski.

Jednak o obecnych działaniach politycy mówić nie chcą. – Nie korzystamy z tego typu usług – mówi „Rz" Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu. Wtóruje mu dyrektor biura medialnego SLD Tomasz Kalita: – Jest to wątpliwe etycznie. My czegoś takiego nigdy nie robiliśmy.

– Analizujemy tylko mocne i słabe strony. Podczas debaty prezydenckiej w 1995 r. Kwaśniewskiemu poradzono, żeby jak najpóźniej wszedł do studia i nie przywitał się z Wałęsą, bo to go rozeźli. I rzeczywiście tak było – wspomina Kalita.

Od wykorzystywania analiz osobowości rywali odżegnuje się też Adam Łaszyn, który pracował z PO. – Portrety psychologiczne to zbyt zaawansowane i kosztowne narzędzie. Nie sądzę, by kandydaci odczuwali potrzebę analizowania psychologicznego rywali – przekonuje człowiek, który w 2007 r. przygotował Tuska do debaty z Jarosławem Kaczyńskim.

W branży mówi się jednak, że przeprowadzał liderowi PO tzw. coaching psychologiczny. O szkoleniu opowiadał nawet w „Dużym Formacie": – Tusk rzuca oczami po ścianach, konstruuje te swoje długachne zdania, więc wytykam mu: zdania tasiemcowate, brak kontaktu wzrokowego, słowa trudne i jeszcze czasami nieadekwatna gestykulacja. Robimy kolejny wywiad, na inny temat. I wtedy coś niesamowitego: Tusk od razu naprawia wszystkie swoje błędy – wspominał Łaszyn.

Takich chwytów było więcej. Do wyborów prezydenckich w 2005 r. Tusk startował ze śladowym poparciem. Zatrudnił wtedy trenerkę psychologiczną Natalię de Barbaro.

Ona sama nie chce o tym rozmawiać. – Zajmuję się teraz czym innym – tłumaczy.

Ale jak mówi nam osoba z ówczesnego sztabu, de Barbaro odbyła z nim wiele rozmów, w których Tusk opowiadał jej o sobie. Potem pojechała nawet do Trójmiasta, gdzie poznała go oczami rodziny i przyjaciół. Powstał nawet spot, w którym Tusk opowiada o swoim życiu: o tym, że wcześnie stracił ojca, a matka pracowała w szpitalu. – Po jego emisji notowania w tydzień skoczyły z 6 do 17 proc. To pozwoliło rozpędzić kampanię – mówi nasz rozmówca.

Psychologię można też wykorzystać przeciw rywalowi. Debata Tuska i Kaczyńskiego w 2007 r. Podczas wypowiedzi lidera PiS słychać buczenie i gwizdy. Zgodnie z umową między sztabami każda z partii mogła zapełnić połowę sali swoimi zwolennikami, którzy mieli zakaz wyrażania negatywnych emocji. PiS miał pretensje, że ówczesny prezes TVP Andrzej Urbański nie interweniował. – Do dzisiaj mam umowę, którą podpisałem z Urbańskim i szefem sztabu PO Sławomirem Nowakiem, określającą zasady zachowania publiki – mówi Bielan.

– Z analiz wynikało, że charaktery Kaczyńskich, zwłaszcza Jarosława, powodują, że stosunkowo łatwo ich zirytować, i Tusk zyskiwał przewagę. Stąd wynikało jego parcie do debat – wspomina Piskorski, który miał dostęp do analiz przygotowanych dla sztabu PO. – To widać również dziś. Tusk za każdym razem chwyta się propozycji debaty z Kaczyńskim, ale na dyskusjach w gronie specjalistów już go nie ma – dodaje.

To, czego nie chcą przyznać politycy, mówią ich marketingowcy. – Wykorzystywanie portretów psychologicznych jest naturalne. Robią to wszystkie profesjonalne komitety – mówi PR-owiec Twojego Ruchu Przemysław Gołębski. Dodaje, że „jeśli ktoś tego w dzisiejszych czasach nie robi, to nie powinien się zajmować kampaniami".

Jego zdaniem takie analizy są potrzebne nie tylko w czasie kampanii wyborczych. – Portrety powinny powstawać przez całą kadencję, a nie tylko przed wyborami. Postrzeganie kontrkandydatów podczas kadencji często się zmienia i każdy komitet powinien to obserwować – tłumaczy. Gołębski przyznaje, że zna takie ekspertyzy, ale dotyczą one jego pracy, o której nie chce się wypowiadać.

Z informacji „Rz" wynika, że także SLD zamawiało portrety psychologiczne. – Nie robili tego jednak psycholodzy, ale eksperci wewnętrzni. Jedynym psychologiem, z którym współpracowaliśmy, była Maria Rotkiel – mówi nam osoba ze sztabu partii.

– Trening zwany sesją przetrwania, czyli trudne pytania przed wyjściem do dużego audytorium, to część szkoleń psychologicznych. Ale robimy je my z kandydatami, a nie psycholodzy – wyjaśnia „Rz" Joanna Gepfert z PR Projekt.

Skąd niechęć do psychologów? Partie boją się posądzenia o zbyt brutalną grę polityczną. – Jest pewna granica, której nie wolno przekraczać, i tyle – tłumaczy Kalita.

Jest też inny powód. – Psychologia i psychiatria są bardzo blisko. Ktoś może pomyśleć, że lider był słaby i trzeba było go leczyć – zdradza osoba z branży.

Taką opinie potwierdza też Rotkiel. – Największe nieszczęście psychologów polega właśnie na skojarzeniu, że pracują z osobami chorymi. To nieprawda. Psychologia nie służy też do manipulacji, ale do zwiększania skuteczności – wyjaśnia.

Atmosfera w kampanijnym sztabie PiS w ostatnich dniach zrobiła się bardziej napięta. Ktoś wyniósł do mediów instrukcję z wyborów prezydenckich w 2010 r. – A wydawało się, że opanowaliśmy już przecieki – mówi ze smutkiem jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.

Ale to nie lojalność jest w tej sprawie najważniejsza. Ujawnione przez „Wprost" analizy prof. Waldemara Parucha dotyczą wykorzystania technik psychologicznych i socjotechnicznych.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo