- Oznacza, to że może brać on udział w toczącym się postępowaniu – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
34-letni motorniczy od stycznia siedzi w areszcie. Jest podejrzany o spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym, w którym zginęły trzy os osoby. Prowadzony przez niego tramwaj nie zatrzymał się na przystanku i wjechał na skrzyżowanie an czerwonym świetle. Na przejściu dla pieszych potrącił trzy kobiety i uderzył w opla. Dwie piesze zmarły na miejscu, trzecia w szpitalu. Ranny został też kierowca samochodu osobowego.
W czasie wypadku Piotr M. był pijany. W czasie jazdy zdążył prawie opróżnić dwie butelki z alkoholem. W czasie wypadku miał 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
W czasie śledztwa motorniczy był badany został przebadany przez biegłych psychiatrów. – Jednak po jednorazowym badaniu nie byli oni w stanie w stanie wydać opinii co do poczytalności. Zalecili przeprowadzenie szczegółowych badań, połączonych z obserwacją sądowo-psychiatryczną – mówi prok. Kopania. Śledczy przychylili się do wniosku biegłych. Motorniczy trafił na obserwację na oddział psychiatryczny Szpitala Więziennego przy Zakładzie Karnym nr 2 w Łodzi.
Opinię psychiatrów prokuratura właśnie dostała. Wynika z niej, że Piotr M. jest poczytalny. W ostatnich dniach śledczy dostali też kompleksową opinię biegłego z zakresu wypadków komunikacyjnych. - Wynika z niej, że w czasie wypadku tramwaj był sprawny technicznie. Hamulce miał sprawne, nie było też zastrzeżeń do urządzenia zwanego czuwakiem – mówi prok. Kopania.