Wypowiada je w rozmowie dla dzisiejszej „Rzeczpospolitej". Pasują nie tylko do tekstu z pierwszej strony „Korupcja pod celą", ale i do tego, jak sobie radzić z terrorystami i radykałami islamskimi. Tego z kolei dotyczy kilka tekstów na dalszych stronach mojej gazety.
Francja błyskawicznie, ledwie parę dni po zamachu na redakcję „Charlie Hebdo", stosuje bardzo surowe przepisy przeciwko radykalnym islamistom – czytamy w tekście „Wojna Francji z islamistami". Przykład: Pijany kierowca pogroził policjantom z drogówki, że będą ofiarami następnych Kouachi (tak nazywali się bracia, który zabili kilkanaście osób w czasie ataku na paryską gazetę). Gdy otrzeźwiał, usłyszał wyrok: cztery lata więzienia.
Jest też wywiad z wiceszefem Frontu Narodowego, najpopularniejszej partii we Francji. Partii, dodajmy, nietolerowanej przez elity. To, co mówi Louis Aliot, pewnie chciałoby teraz powiedzieć wielu polityków z głównego nurtu. Np. to: „ci, którzy nie przestrzegają zasad republiki, albo zostaną przywołani do porządku, albo – dotyczy to tych najbardziej brutalnych, którzy wzywają do przemocy – zostaną wysłani do kraju pochodzenia". To nawet łagodniejsze niż pakowanie do więzienia na cztery lata za wyrażony po pijanemu zachwyt nad terrorystami. Ale Aliot też wspomina o więzieniach. Chce nawet zbudować nowe dla tych, na których wymiar sprawiedliwości patrzył dotychczas przez palce.
O zamachach we Francji i o tym, jak na nie zareagować powinna Europa, jest też w „Rzeczpospolitej" wybuchowy dwugłos: Leszek Jażdżewski kontra Janusz Korwin-Mikke.
Wspomniany tekst „Korupcja pod celą" dotyczy oczywiście nie terrorystów islamskich, lecz naszych swojskich przestępców, który chcą, by życie za kratami było „lżejsze, a perspektywa wolności bliższa", w czym pomagają im coraz częściej funkcjonariusze więzienni. Sławomir K. pomagał osadzonym w zakładzie karnym we Wrocławiu, dostarczając wódkę (100 zł za 0.5 l) oraz amfetaminę (32 zł za 1 gr) i marihuanę (30 zł za 1 gr) i używane telefony komórkowe (100 do 500 zł). Można się spodziewać, że w najbliższych latach nie poczuje się jak na wczasach nad Morzem Czarnym.