Referendum nie da odpowiedzi na pytanie, czy Polacy chcą wprowadzenia większościowego systemu wyborczego i zaprzestania finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Postawione pytania nie dotyczą tych kwestii. Prezydent Bronisław Komorowski chciał raczej skłócić swoich przeciwników politycznych, niż uzyskać wskazówki co do kierunków zmian ustrojowych w Polsce.
JOW
W referendum nie ma pytania o to, czy system wyborczy w Polsce powinien być proporcjonalny czy większościowy. Ekspertyza Biura Legislacyjnego Senatu świadczy o tym, że decyzję tę podjęto świadomie. JOW w systemie proporcjonalnym występują np. w Słowenii, gdzie wyborca głosuje na kandydata, a zarazem na partię, którą kandydat ten reprezentuje. O tym, kto otrzyma mandat, decyduje procent głosów zdobytych w okręgu jednomandatowym. Z kolei w proporcjonalnym systemie niemieckim połowa mandatów jest rozdzielana w okręgach jednomandatowych. Wprowadzenie jednego z tych systemów nie wymagałoby zmiany konstytucji.
Główną zaletą JOW jest silniejsze związanie przedstawicieli z okręgami, z których się wywodzą. Wybór zawdzięczają woli wyborców, a nie decyzji kierownictwa partii, które przyznaje miejsca na listach. System ten ma ograniczać przywożenie kandydatów „w teczce".
Platforma Obywatelska słowami premier Ewy Kopacz opowiada się za JOW, jednak jej postępowanie jest sprzeczne z ideą stojącą za systemem okręgów jednomandatowych. Przewodnicząca PO startuje z Warszawy, a nie – jak dotychczas – z Radomia, natomiast znani działacze warszawscy i innych miast są wysyłani do okręgów, z którymi mają niewiele wspólnego. Brak spójności między słowami i czynami jest oczywisty.
Narzuca się też pytanie, czy w trosce o jakość rządów PO jest gotowa zaakceptować ewentualne konsekwencje wprowadzenia JOW na wzór brytyjski. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach na wyspach Partia Konserwatywna zdobyła 37 proc. głosów, co dało jej absolutną większość w parlamencie. Z kolei Partia Pracy, jej główny rywal, choć dostała ponad 30 proc., została zmarginalizowana, a jej liderzy podali się do dymisji. Warto w debacie potwierdzić, że stanowisko PO jest przemyślane i partia ta rzeczywiście opowiada się za systemem, który porażkę przemienia w klęskę, i jest gotowa ponieść tego konsekwencje.