W środę w Warszawie odbędzie się konferencja naukowa dotycząca sowieckich represji w latach 1943–1946. Choć organizuje ją Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia z siedzibą w Warszawie, protestują przeciw niej Rosjanie. „Pojednanie przez opluwanie" – w ten sposób pisze o konferencji finansowany przez Kreml portal internetowy Sputnik, który ukazuje się w języku polskim.
To nie pierwszy raz, gdy centrum jest krytykowane przez Rosjan, a jeszcze większe kontrowersje wiążą się z jego moskiewskim odpowiednikiem: Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia. Choć współpraca obu instytucji zamarła, rząd Beaty Szydło nie chce zmieniać sposobu działania polskiego centrum.
Jakie zarzuty pod adresem konferencji wysuwa portal Sputnik? Zauważa, że wezmą w niej udział niemal wyłącznie historycy z Polski, Ukrainy i Litwy, a jedynym przedstawicielem Federacji Rosyjskiej ma być dr Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał. Zostało ono wpisane w Rosji do rejestru „zagranicznych agentów", bo jego aktywność jest współfinansowana z zagranicy.
To nie pierwszy raz, gdy warszawskie centrum zajmuje się zbrodniami popełnionymi przez NKWD. Przykładowo w ubiegłym roku wydało książkę Pietrowa „Poczet katów katyńskich". Były dyrektor centrum dr Sławomir Dębski zbrodnie NKWD nazywał „sowieckimi", co również budziło protesty Sputnika. „Używanie rusycyzmu »sowiecki« zamiast »radziecki« jest w Polsce postrzegane jako wyraz krytyki Rosji" – wywodził portal.
Od kilku tygodni p.o. dyrektora centrum jest Ernest Wyciszkiewicz. – Nie rozumiem logiki, wedle której zajmowanie się Katyniem jest antyrosyjskie. Dekretowanie przyjaźni skończyło się dwie dekady temu. Wzajemne relacje trzeba opierać dziś na prawdzie, czyli niepomijaniu trudnych spraw – mówi.