Słynne zdanie prezydenta Francji o „stracie okazji, aby siedzieć cicho" jak ulał pasuje do wywiadu udzielonego przez byłego ministra finansów (i wicepremiera) w rządach PO–PSL na temat komisji śledczej, wyłudzeń VAT i całości systemu podatkowego („Rzeczpospolita" z 4 września 2017 r.). Gdy puszczają nerwy – lepiej milczeć, a na pewno powstrzymać się od agresywnych ataków na przeciwników politycznych. Dlaczego?
Bo przy okazji można nie tylko ujawnić brak wiedzy, lecz również przyznać się do rzeczy wstydliwych, z których trzeba będzie się później tłumaczyć. Oczywiste jest, że za katastrofę podatku od towarów i usług, akcyzy, podatku dochodowego od osób prawnych i podatku od gier w latach 2007–2016 odpowiadają również prawnie, obiektywnie, politycznie i moralnie ówcześni ministrowie finansów na zasadzie „sprawstwa kierowniczego". Nasz kraj, czyli my – obywatele, straciliśmy w jej wyniku majątek szacowany (ostrożnie) na pół biliona złotych, staliśmy się tzw. głupim rajem podatkowym, który toleruje, a nawet wspiera ucieczkę od podatków na nieznaną w naszej historii skalę. Fakty są bezsporne, a komisja śledcza dotycząca wyłudzeń VAT może wyjaśnić faktyczne przyczyny tego zjawiska, badając funkcjonowanie władzy publicznej, a przede wszystkim działania i zaniechania resortu finansów i jej szefów. Przypomnę, że funkcjonariusz publiczny odpowiada również za niedopełnienie obowiązków: utraconych pieniędzy nie ma w Polsce i nikt ich już nie odzyska, głównie ze względu na wady tworzonego ówcześnie prawa i brak działań kontrolnych oraz zapobiegawczych.
Dziś nie tylko możemy, ale wręcz musimy ustalić przyczyny największej w historii Polski grabieży i jaki był stan świadomości tych, którzy ówcześnie mieli chronić interes publiczny: rządzący są to winni obywatelom.
Działając pod oczywistą presją okoliczności, były minister finansów z brawurą atakuje politycznych przeciwników, jednocześnie obnażając swój skromny stan wiedzy na temat systemu podatkowego – potwierdzając zresztą to, o co był podejrzewany w przeszłości. Mam tu nawet swoje doświadczenia: przed sześciu laty dziennikarze jednej z prywatnych stacji telewizyjnych zaproponowali mu debatę na temat patologii tworzonych w resorcie finansów przepisów na temat VAT. Oczywiście „najlepszy minister finansów" uchylił się od dyskusji, odmawiając udziału w niej. Nie chcę się znęcać nad jego „deficytami" wiedzy na tematy, o których tak agresywnie się wypowiada, dam tylko kilka oczywistych przykładów:
- klauzula obejścia prawa w wersji opracowanej przez resort finansów za czasów rządów PO–PSL właśnie nie dotyczy VAT (były minister twierdzi, że dotyczyła),