50-letnia Coleman jest na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od grudnia. Przywiozła na orbitę instrumenty muzyczne. Musiały być niewielkie, więc wybór padł na... flet. A właściwie kilka fletów. Jeden jest jej własny. Dwa należą do członków grupy The Chieftains — Paddy’ego Moloneya i Matta Molloya, którzy znani są z wykorzystywania takich instrumentów na koncertach irlandzkiej muzyki folkowej. Ostatni jest własnością lidera Jethro Tull — Iana Andersona, który właśnie z charakterystycznego brzmienia fletu uczynił znak rozpoznawczy słynnego zespołu.
- Mam tu całkiem szeroki wybór i świetnie się tym wszystkim bawię — mówiła Coleman podczas telewizyjnego wywiadu z orbity. Dała nawet radę zagrać kilka melodii. Nie było to łatwe, bo zajęte instrumentem ręce oznaczają w stanie nieważkości obijanie się o ściany kabiny. Flet potrafi też brzmieć inaczej w zależności od pomieszczenia. Większość jest załadowana tłumiącymi dźwięk bagażami, natomiast pokład obserwacyjny z oknami daje za duży pogłos.
Amerykańska astronautka chce także dać pierwszy koncert kosmos — Ziemia. W tym celu wzięła instrumenty. Tu, na dole, mają z nią grać właśnie członkowie The Chieftains i Jethro Tull. Do tego niecodziennego wydarzenia ma dojść już wkrótce, bo Coleman ma wrócić w maju.
Catherine Coleman ma doktorat z chemii (specjalizuje się w polimerach) i stopień pułkownika w siłach powietrznych. Jest też weteranką misji kosmicznych — wzięła udział w trzech (w tym raz na pokładzie rosyjskiego Sojuza). Na stacji zajmuje się sterowaniem zewnętrznym ramieniem robota.
Jak sama przyznała, w dziedzinie muzyki jest raczej amatorką. Nikt spośród pozostałej piątki na stacji nie gra na żadnym instrumencie, dlatego Coleman może oddawać się swojej pasji wyłącznie w samotności i po wypełnieniu wszystkich obowiązków. Ma pecha, bo w zespole, w którym gra na Ziemi są jej koledzy astronauci. W skład Bandelli wchodzą m.in. astronauta NASA Steven Robinson i Kanadyjski pilot Chris Hadfield. Nie ma ich jednak na stacji.