„W imieniu zjednoczenia Mołnia oświadczamy oficjalnie, że specjaliści naszego przedsiębiorstwa odwiedzili kosmodrom Bajkonur tylko w celu oceny stanu technicznego konstrukcji, w których znajduje się statek kosmiczny Buran, jego model oraz model rakiety Energia-M. Nie jest to własność Federacji Rosyjskiej i Mołnia nie ma planów ich transportu” - czytamy w oświadczeniu, które opublikowała agencja Interfax.
Wizytę specjalistów z Mołni w Kazachstanie potwierdzono 6 września. Wówczas poinformowano, że celem wyjazdu było „przeprowadzenie inspekcji statku kosmicznego Buran i jego stanu technologicznego, a także hangaru, w którym jest przechowywany, w celu rozwiązania kwestii późniejszego transportu statku” do Rosji.
„Na podstawie wyników wizyty zdecydowano, że demontaż, transport, a następnie montaż statku powinny być prowadzone pod nadzorem zjednoczenia Mołnia, jako twórcy promu” - dodano 6 września. Oświadczenie wywołało falę spekulacji, czy Moskwa chce odebrać Kazachstanowi egzemplarz 1.02 Burana (kompletny w ok. 90-95 proc.), który został przekazany w zamian za możliwość korzystania z kosmodromu Bajkonur.
Buran odbył tylko jeden lot orbitalny w 1988 roku, po czym program został wstrzymany z powodu braków budżetowych, a następnie – na skutek rozpadu Związku Radzieckiego.
Sygnały takie już wcześniej, w listopadzie zeszłego roku, wysyłał Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu. Jego zdaniem stan infrastruktury, w której przechowywane są opracowane w ZSRR odpowiedni amerykańskich wahadłowców, budzi niepokój, w związku z czym kierowana przez niego korporacja rozważa możliwość zakupu Buranów i przekazania ich do muzeum. W odpowiedzi Dauren Musa, dyrektor generalny kazachskiej kompanii rakietowo-kosmicznej Bajkonur, do której należy Buran, powiedział, że oddanie promu Rosji nie jest rozważane. Rogozin z kolei oskarżył biznesmena o „nieodpowiedzialność” i wyraził nadzieję, że kazachski sąd skonfiskuje go spółce.