Na nagraniu widać, jak wahadłowiec powoli wznosi się ponad linię zabudowy i korony drzew, pozostawiając na błękitnym niebie pas białego dymu. Nagle ślad rozdziela się na dwie smugi - właśnie wówczas doszło do eksplozji, która zniszczyła cały statek.
Autorem przejmującego filmu jest Jack Moss, zmarły w grudniu ubiegłego roku mieszkaniec Winter Haven na Florydzie. 28 stycznia 1986 roku Moss postanowił przetestować nowo nabytą kamerę, filmując start wahadłowca. Jak można usłyszeć na filmie, oglądający wydarzenie nie od razu zorientowali się, że są świadkami tragedii. Uwagę Mossa zwróciły jednak silniejsze niż zwykle rozbłyski, a potem dziwny ślad pozostawiony na niebie. "To chyba jakieś problemy" - komentował nagrywając zdarzenie - "To nie wyglądało dobrze". Potem w tle słychać, jak ktoś informuje Mossa o eksplozji wahadłowca.
W katastrofie Challengera zginęło siedmiu członków załogi, w tym Christina McAuliffe, pierwsza astronautka-cywil wybrana do misji wahadłowca. Wypadek spowodował 32 miesięczną przerwę w programie lotów wahadłowców.
Dokumentujący wypadek film przeleżał na strychu państwa Moss blisko ćwierć wieku. Dopiero pod koniec ubiegłego roku, na kilka dni przed swoją śmiercią, Moss zdecydował się przekazać kasetę Archiwum Eksploracji Kosmosu (Space Exploration Archive) z Luisville. Jak stwierdził dyrektor archiwum Marc Wessels (obaj panowie poznali się w lecie 2009 r.), film jest nieco chropowaty, ale to czyni go tylko bardziej przejmującym. - Nigdy nie widziałem czegoś takiego - dodaje.
Dyrektor archiwum poinformował o kasecie w ostatnim tygodniu stycznia, na który przypadała rocznica katastrofy. Jak wyjaśniał, Moss podarował kasetę archiwum, by ludzie mogli się uczyć o kosmosie - stąd decyzja o upublicznieniu nagrania.