Nowy amerykański teleskop orbitalny umożliwi znalezienie globów podobnych do naszego – obiecują astronomowie. I nie chodzi tylko o wielkość, ale również o wodę na powierzchni, a także ślady wegetacji.
Jak to możliwe, tłumaczy Tyler Robinson z University of Washington na łamach „Astrophysical Journal Letters”. Prawdopodobnie w 2014 roku na orbitę poleci nowy potężny teleskop – James Webb Space Telescope (JWST) nazywany następcą Hubble’a. Jego głównym celem będzie obserwacja najbardziej odległych obiektów we wszechświecie. Ale może też dostrzec rozbłyski światła centralnej gwiazdy na powierzchni oceanu.
– Rozbłysk, o którym mówię, odpowiada również za piękne zachody słońca na Ziemi. Gdy gwiazda jest nisko nad horyzontem, promienie odbijają się od powierzchni wody, która działa jak lustro – mówi Tyler Robinson sieci BBC.
Bezpośrednie obserwacje powierzchni pozasłonecznych planet przy obecnym stanie techniki nie są możliwe. Jednak wykorzystując rozbłyski w podczerwieni, o których mówią teraz astronomowie, potwierdzili m.in. obecność oceanu płynnego metanu na Tytanie, księżycu Saturna. Podobne obserwacje prowadzone przez JWST wymagałyby jednak dodatkowej przesłony blokującej światło oglądanej gwiazdy. Bez niej mniejsze i ciemniejsze planety byłyby niewidoczne.
Co więcej, tego typu obserwacje umożliwiają również wnioskowanie o obecności żywych organizmów. Chlorofil (występujący m.in. w roślinach, odpowiada za zieloną barwę) szczególnie dobrze obija światło w zakresie bliskiej podczerwieni.