Pierwsi pielgrzymi zaczęli przybywać na warszawski pl. Piłsudskiego rano. Dwie godziny przed uroczystością było tam już ok. 30 tys. osób. Z każdą minutą tłum gęstniał.
- Ta niedziela to bardzo ważny dzień. Wystarczy spojrzeć na te tłumy. Dla tych wszystkich ludzi słowa księdza Jerzego były i są bardzo ważne – mówi Ewa Frącka z Anina. W jej parafii przed laty służył ks. Jerzy. - Na mszach u nas miałam okazję go poznać - opowiada. Dodaje, że głęboko wierzy, iż przesłanie nowego błogosławionego, by zło dobrem zwyciężać, przyjmie sobie do serca większość Polaków. -Dobrze by było, by te słowa były ważne dla wszystkich, ale tak dużej wiary to ja nie mam - zaznacza Frącka.
Marek Kruk przyjechał na mszę beatyfikacyjną z Krakowa. W 1984 roku, kiedy ksiądz Jerzy został zamordowany, miał 14 lat. – Pamiętam modlitwy o jego odnalezienie, a potem pogrzeb – wspomina. Zaznacza, że historia zatoczyła koło. -Funkcjonariusze tamtej władzy prześladowali go i zabili, a teraz wszyscy z obecną władzą składają mu hołd - tłumaczy. - Po tych ostatnich nieszczęściach, jakie dotknęły nasz kraj, po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem i po powodziach, teraz dostaliśmy nagrodę od Pana Boga – uważa Janina Kuropatwińska z Olsztyna, która na mszę przyjechała z rodziną. – Dał nam kogoś, kto będzie wypraszał u niego łaski dla Polski i Polaków.
– Jego męczeńska śmierć nie mogła pójść na marne – twierdzi Julianna Lisowska z Warszawy. Wyznaje, że o beatyfikację księdza modliła się od jego zabójstwa. – Wierzę, że nowy patron zmieni Polaków i w naszym narodzie nie będzie już tyle jadu, jak to wcześniej bywało.
Niektórzy zabrali na uroczystości dzieci. Tak jak Barbara Pękala z Marek, która przyjechała z pięciomiesięcznym synkiem Krzysiem. – Urodziłam się miesiąc przed zabójstwem księdza. O jego męczeńskiej śmierci dowiedziałam się od mamy, gdy byłam w podstawówce, ale dopiero teraz wiem, ile my wszyscy księdzu zawdzięczamy, dlatego nie mogło mnie tu zabraknąć - tłumaczy. Dodaje, że gdy jej synek podrośnie, też opowie mu o księdzu Jerzym, tak jak przed laty opowiadała jej mama.