Niespełna 200 kilometrów na wschód od Warszawy reżim Aleksandra Łukaszenki cofa kraj do czasów, gdy duchowni bardzo starannie musieli dobierać słowa, by nie trafić pod walec represji. Każde wypowiedziane podczas kazania lub opublikowane w sieci słowo może się skończyć przesłuchaniem i sprawą karną. O tym, że sytuacja jest bezprecedensowa, świadczy apel, który katoliccy biskupi na Białorusi wystosowali do wiernych w środę.
„Nasza Ojczyzna już czwarty miesiąc znajduje się w stanie niewyobrażalnego dotychczas kryzysu społeczno-politycznego. Przemoc wciąż trwa, wciąż przelewa się krew, społeczeństwo jest podzielone. To nie wróży nam szczęśliwej przyszłości" – czytamy w oświadczeniu biskupów Kościoła rzymskokatolickiego na Białorusi. Odwołują się do kazania papieża Franciszka z 13 września, w którym zwracał się do władz różnych państw, by „słuchały głosu swoich obywateli". Kościół apeluje do wiernych o modlitwę i solidarność.