Była aktywna do samego końca. Jeszcze w połowie sierpnia „zażądała” od rodziny i przyjaciół, by zawieźć ją w ukochane Beskidy – nad Wisłok – gdzie wraz z Karolem Wojtyłą Półtawscy spędzali wakacje. Fizycznie słaba, na wózku, ze śladami paraliżu twarzy, wyraźnymi trudnościami z mówieniem. Umysłowo sprawna, trzeźwo myśląca i uparta, by zawieźć ją tam, gdzie tak często bywali z Karolem Wojtyłą, do miejsca, z którego wyjechał na konklawe, które potem odwiedził, lecz tylko z pokładu helikoptera, do miejsca, w którym kilka dni po jego kanonizacji ona uległa wypadkowi, w wyniku którego doznała rozległych oparzeń.

Czytaj więcej

Wanda Półtawska nie żyje

Taka była. Uparta, bezkompromisowa. Twarda. Przedwojenna harcerka, która ani przez moment nie wahała się przed tym, by pójść do konspiracji. Torturowana przez gestapo z wyrokiem śmierci trafiła do obozu w Ravensbrück, gdzie była ofiarą pseudoeksperymentów medycznych. Ocalała.

Skończyła psychiatrię na UJ, poświęciła się obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Wraz z Karolem Wojtyłą tworzyła duszpasterstwo rodzin, lekarzy. Potem działała u boku Jana Pawła II w Rzymie.

W 2016 r. została odznaczona Orderem Orła Białego.