Rz: W Polsce w ostatnim roku o połowę spadła liczba księży przygotowujących się do pracy misyjnej. Dlaczego duchowni nie chcą być misjonarzami?
ks. Marian Midura: Z własnego doświadczenia wiem, że to nie jest łatwa praca. Księża, którzy wracają z misji do kraju, są nie tylko zmęczeni, ale często mają nadwerężone zdrowie. Pamiętajmy, że misjonarze pracują w krajach, gdzie są narażeni na wojny, zamieszki, napady. Jeszcze kilkanaście lat temu takich niebezpieczeństw było znacznie mniej. Tym, co zniechęca młodych księży do wyjazdu, są także trudności z powrotami. Powracający misjonarz jest kimś z zewnątrz, bo przez ileś lat był wyłączony z prac diecezji. A w tym czasie jego koledzy zostawali proboszczami, osiągnęli stabilizację i okazuje się, że on tu już nie pasuje. Widząc to, młodzi księża nie chcą ryzykować i wolą bezpieczną posługę duszpasterską w kraju.
Czyli wybierają wygodę?
Wygodna sytuacja w Polsce to kuszący argument. Ksiądz jako katecheta regularnie dostaje wypłatę, ma też ciągłość pracy, która poprzez wyjazd na misje zostaje zachwiana. W Polsce brakuje przede wszystkim działań, które sprawiłyby, że wyjeżdżający ksiądz wiedziałby, że po powrocie będzie miał wsparcie i opiekę w swojej diecezji.
To co w takim razie skłoniło księdza, by wybrać pracę misyjną?