Dowieść cudu to jak „złapać Boga na gorącym uczynku”

W przypadku zdarzeń z przeszłości trudno na sposób naukowy dowieść cudu, czyli „przyłapać Boga na gorącym uczynku". Da się natomiast stwierdzić, że zaszło coś rzeczywiście wyjątkowego. Najlepszym wyjaśnieniem wydaje się wtedy interwencja Boga

Publikacja: 07.04.2012 00:12

Dowieść cudu to jak „złapać Boga na gorącym uczynku”

Foto: Fotorzepa, Janusz Kapusta JK Janusz Kapusta

Red

Tekst z dodatku Plus Minus

Cud to temat, do którego ludzie podchodzą dzisiaj jak pies do jeża. Są oczywiście tacy, którzy nie widzą problemu: jedni się cudami entuzjazmują, drudzy wzruszają ramionami. Między tymi skrajnościami lokują się liczni niezdecydowani.

Przeważa jednak ostrożność i nieufność wobec cudów. Również deklarujący wiarę w Boga wątpią w cuda na tym świecie. Przede wszystkim jednak kwestia ta pozostaje czymś odległym względem mentalności współczesnej.

Uchodzi to zwykle za skutek sukcesów nauki, tłumaczącej coraz więcej niezwykłych zjawisk. Ale są i inne przyczyny. Ludzie wolą ustalony, prosty obraz świata, rzeczy zaś niewytłumaczalne, a więc niewygodne, wypychają ze świadomości.

Żeby coś o tym powiedzieć dokładniej, trzeba by najpierw uściślić, co rozumie chrześcijaństwo przez cud. Jak za wieloma utartymi pojęciami, tak i za tym kryją się trudności. Pogląd Biblii i teologii na cuda różni się od potocznego. A zatem:

Cudy a „natura"

Typowe dzisiejsze, uświadomione lub nie, określenie cudu głosi, że jest to sprawione przez Boga naruszenie praw przyrody. Według św. Tomasza z Akwinu „coś jest cudem, kiedy dzieje się poza porządkiem wszelkiego stworzenia". Taka definicja cudu funkcjonuje w wykładzie teologii.

I tu pojawia się sprzeciw. Jedni twierdzą, że prawa przyrody są nienaruszalne, a więc cudów być nie może. Inni, wierząc w Boga, uznają cuda za niepotrzebne dla religii, gdyż sądzą, że Pan Bóg nie po to stworzył świat, by coś w nim ręcznie korygować.

Obie krytyki są nietrafne. Wiara w absolutną stałość praw natury sama jest przekonaniem filozoficzno-religijnym, „metanaukowym", albo ewentualnie hipotezą użyteczną przy badaniu przyrody. A czy cuda są potrzebne, nie nam o tym decydować... Jednakże za sporem tym stoi głębsze nieporozumienie, inny problem.

Pojęcie cudu jako naruszenia praw przyrody zakłada bowiem istnienie znanego nam stałego porządku świata. Ten jawi się istotnie jako stały, ale czy jest nam do końca znany? To więcej niż wątpliwe. W takim razie wobec nadzwyczajnych zdarzeń nie potrafimy orzec, czy pozostają one czy też nie w porządku natury.

Pierwsza trudność jest taka, że rzadko kiedy można takie zdarzenie wszechstronnie zbadać. W przypadku cudów z przeszłości jest to przeważnie niemożliwe. Jak potwierdzić i jak zaprzeczyć inaczej niż na podstawie własnego przekonania? Można jedynie stwierdzić, że takich zdarzeń wyjaśnić nie potrafimy.

Dalej, krytyk cudów zwykle nie potrafi wskazać prawa przyrody, które by wytłumaczyło dany cud. Może tylko gołosłownie twierdzić, że chodzi o zjawisko jeszcze nam nieznane, albo podać objaśnienie czysto werbalne, na przykład, że uzdrowienie nastąpiło samoistnie na skutek pobudzenia organizmu do działania. Jednocześnie wierzący w cuda nie potrafi wykluczyć działania nieznanych jeszcze sił natury.

Starożytni i przyroda

Zastosowane tutaj pojęcie praw natury i idea stałego porządku świata ukształtowały się na gruncie filozofii i nauki greckiej. W niej bowiem rozróżniono to, co zgodne z naturą (gr. fysis), a co sprzeczne. Linia graniczna mogła być sporna, ale samo rozróżnienie było szeroko uznawane.

Natomiast Biblia nie zna ani takiej idei, ani wynikłego z niej pojęcia cudu jako naruszenia praw przyrody. Owszem, opisuje zdarzenia nadzwyczajne sprawione przez Boga, ale autorzy biblijni, którzy je przedstawiali, tych praw nie badali. W środowisku Biblii, czyli na starożytnym Wschodzie, znano wprawdzie ogólne prawidłowości rządzące światem, ale nie była to wiedza naukowa, lecz potoczna. Tym samym ludzie nie bardzo wiedzieli, co jest możliwe. Zresztą i Grecy mieli ograniczoną znajomość praw przyrody i często bywali w takiej samej sytuacji.

Wynika stąd, że starożytni byli właściwie bezradni wobec zdarzeń nadzwyczajnych, nie mogąc ich ocenić z punktu widzenia zgodności z prawami natury. Świat nie jawił się ludziom starożytnym jako mechanizm, lecz raczej jako chaotyczny, dynamiczny i zaskakujący. W takim świecie nie wyodrębniano świadomie tego, co z prawami natury niezgodne. Cudowne wydawały się także zjawiska naturalne, jak rozwój dziecka w łonie matki. Z tejże racji w sensie szerszym nazywa się też cudem nieoczekiwane zjawiska wewnętrzne, takie jak nawrócenie, czy też nieoczekiwane zwroty sytuacji. Znakiem od Boga może być również zjawisko naturalne, a zwłaszcza przypadające w szczególnym momencie; Bóg mógł je sprawić za pośrednictwem sił przyrody.

Jednakże nawet bez znajomości fizyki i medycyny orientowano się, co jest na co dzień możliwe, a co nie. Zauważano i odnotowywano zjawiska niezrozumiałe i nadzwyczajne, czy to było zaćmienie słońca czy powrót martwego do życia. My je dziś dzielimy na naturalne i na naukowo niewytłumaczalne, cudowne.

Cud jako dowód

Cuda stosunkowo często widziane są jako dowody rzeczowe, „argumenty siłowe" na rzecz prawdziwości Biblii i chrześcijaństwa. Wierzący optymistycznie mniemają, że cud zamyka usta przeciwnikom i daje wierzącym pewność.

Takie apologetyczne pojmowanie cudu okazuje się jednak niewystarczające. Wprawdzie może się zdarzyć, że cud kogoś przekona, ale kto wierzyć nie chce lub nie potrafi, ten wyklucza cuda z góry, nie przyjmując ich do wiadomości. Tak samo było kiedyś. Przeciwnicy Jezusa przypisywali działaniu szatana niezwykłe zdarzenia, jakie widzieli na własne oczy. Po uzdrowieniu ślepego od urodzenia przeprowadzili śledztwo, próbując cud podważyć (Ewangelia św. Jana 9). Biblia widzi więc funkcję i cel cudów inaczej. Ewangelie wcale nie sugerują, że Jezus czynił cuda po to, aby przekonać niechętnych. Cuda okazują się raczej odpowiedzią na wiarę w moc Jezusa. Natomiast wobec nieprzychylnej postawy, jaką napotkał w rodzinnym Nazarecie, uznał on cud za niemożliwy. Dokonał tam tylko kilku uzdrowień przez nałożenie rąk, których otoczenie nie traktowało chyba jako cuda.

Cuda jak najbardziej umacniają wiarę i mogą ją budzić. Uwierzytelniają chrześcijaństwo. Na czele stoi tu powstanie Jezusa z martwych. Dotyczy to jednak reakcji ludzi dobrej woli, którzy są w stanie przyjąć do wiadomości interwencję Boga w świat. Stąd wynika, że uznanie cudu nie jest wstępem do wiary, lecz raczej jej częścią. Kto wierzy w Boga i Chrystusa, uznaje tym samym możliwość cudów. I odwrotnie, kto uznaje te cuda, tym samym wierzy w Boga.

Cudy i magia

Rzeczy te są często kojarzone, ale faktycznie nie mają ze sobą wiele wspólnego. Przez cud rozumie się zdarzenie sprawione przez Boga,podczas gdy rezultaty zabiegów magicznych pojmowane są jako osiągnięcia ludzi, którzy zmusili siły wyższe do pomocy. Odpowiada to różnicy między religią a magią w ogóle.

Obecna typowa postać magii, czyli uzdrowicielstwo, podaje się zresztą za medycynę naturalną. Podszywa się więc pod naukę, religijnego cudu nie obiecując. Inna sprawa, że wielu ludzi na sposób religijny spodziewa się cudu po rzekomo skutecznych lekach i zabiegach. Ponadto trafiają się cuda fałszywe, skutki umyślnego oszustwa czy urojeń.

Czym więc jest cud?

Na początek okazuje się, że w Biblii nie ma terminu odpowiadającego naszemu pojęciu cudu ani nawet jednolitej idei cudu. Język autorów biblijnych znał bowiem mało pojęć ogólnych. Możliwość cudu jest w Piśmie Świętym założona, ale samo to pojęcie wyodrębniono i nazwano później.

W Nowym Testamencie odpowiadają mu różne terminy. Przy nadzwyczajnych czynach Jezusa pada w oryginale greckim Ewangelii słowo „dynamis", które znaczy „moc, pokaz mocy". Ogólniejsza nazwa to „czyn, dzieło" (ergon), akcentująca wynik cudu. W Ewangelii św. Jana mamy jeszcze termin „semeion", czyli „znak". Uwypukla on, że niezwykłe zdarzenie służy przekazaniu jakiejś treści. Występuje też w Biblii termin „cuda, dziwy", po grecku „terata". Zwraca on uwagę na bezpośredni rezultat cudu: zdumienie, podziw, a czasem przestrach widzów. Ten termin przyjął się jako ogólny. To samo znaczy jego odpowiednik łaciński – miraculum.

Na biblijne rozumienie cudu składają się zatem trzy składniki. Cud wymaga nadzwyczajnej, boskiej mocy i stanowi przejaw jej działania.Zarazem cud coś znaczy, niesie pouczenie. Wreszcie cud budzi w ludziach podziw.

Patrząc od strony celu, wydaje się, że Jezus czynił cuda przede wszystkim po to, żeby coś oznajmić swoim uczniom i słuchaczom. Co mianowicie? Przede wszystkim cuda są zapowiedzią i przykładem wybawienia, jakie ludzie zawdzięczają Bogu. Cud ratuje w chorobie i niebezpieczeństwie. Cuda są częścią i znakiem zbawienia, pojętego nie tylko duchowo czy pośmiertnie. Poza tym wskazują, kim jest Jezus. Pokonuje zło, upostaciowane w chorobie, w złych duchach, w siłach przyrody – a więc jest wybawcą. Jest to w stanie uczynić – a więc cuda ujawniają jego boską moc.

W świecie Biblii cud nie był więc widziany od strony przyrodniczej, lecz religijnej. Cudem okazuje się zjawisko nadzwyczajne, za którym stoi Bóg i które kieruje myśl ku Bogu. W dziejach teologii taki pogląd na cuda reprezentował potem św. Augustyn. Takie rozumienie cudu nie akcentuje jego strony przyrodniczej, lecz psychologiczną i osobową.

Przykłady z Ewangelii

Ewangelie donoszą o licznych uzdrowieniach dokonanych przez Jezusa, a niektóre opisują dokładniej. Oto najbardziej uderzające przykłady:

– Uzdrowienie trędowatego. Mogła to być każda większa choroba skórna, ale tak czy inaczej nagle wyleczenie było niemożliwe. Bez precedensu było też to, że Jezus dotknął chorego wbrew zakazowi dotykania wszystkiego, co „nieczyste".

– Uzdrowienia niewidomych. Jak w poprzednim przypadku starożytne źródła praktycznie nie donoszą o wyleczeniach takich przypadków. Nagłe usunięcie ślepoty medycznie nie jest możliwe.

– Uzdrowienia sparaliżowanych. Nawet po przywróceniu kontroli nad nerwami człowiek sparaliżowany z powodu zaniku mięśni nie byłby w stanie chodzić.

Inne przykłady dotyczą władzy nad siłami natury. Całkowicie niepojęte jest przemienienie wody w wino. Jeszcze dziwniejsze, a bardziej publiczne, było rozmnożenie małej ilości pokarmu, chleba i ryb, tak że nakarmiły wielotysięczny tłum. Tłum ten zresztą zareagował po swojemu: chciał wysunąć Jezusa na politycznego Mesjasza. Bardzo to realistyczne. Natomiast przy nagłym uciszeniu burzy nie wiemy, czy miało ono przyczyny naturalne, nawet jeśli przyjąć, że obecni przy tym apostołowie, znający jezioro Genezaret, uznali je za cudowne.

Ponad tymi cudami stoi zmartwychwstanie Jezusa, kamień węgielny chrześcijaństwa. Tu ludzie w sposób dobitny zetknęli się z rzeczywistością inną niż naturalna. Pusty grób i zjawianie się Jezusa nie ma innego sensownego wytłumaczenia niż jego powrót do życia, chociaż innego niż ziemskie. Niewierzący oczywiście muszą to sobie jakoś inaczej wytłumaczyć, ale liczne próby obalenia przekazów o zmartwychwstaniu są ze sobą sprzeczne i operują dowolnymi założeniami.

A opętani?

Wiara w możliwość opętania przez szatana uchodzi często za oczywisty przesąd, a tak zwani opętani uważani są za chorych psychicznie. Kiedy indziej znowu możliwość opętania budzi zabobonny lęk. Tłem tego stanu rzeczy są niezupełnie zgodne z Biblią wyobrażenia na ten temat. Rzecz w tym, że „zły duch" to w języku Biblii coś innego niż dzisiaj. Terminowi „duch" odpowiada po hebrajsku i po grecku słowo „wiatr". Znaczenie przenośne to siła, poryw itd. Słowo „demon" nie oznacza diabła, lecz nieokreśloną siłę ponadludzką. Nie przypadkiem terminy te są po grecku w rodzaju nijakim.

Tym samym piszący o działaniu złego ducha mieli na myśli tylko to, że w szalonych działa nieokreślona zła siła. Nie rozróżniali choroby psychicznej lub neurologicznej i moralnego wpływu szatana. Nie byli naiwni i zabobonni, lecz po prostu stosowali ówczesny sposób mówienia. Nie jest więc niczym obrazoburczym dostrzeganie w relacji Ewangelii o usunięciu z chłopca „ducha niemego" obrazu uleczenia z padaczki (Ewangelia św. Marka, rozdział 9). Opisy takich zdarzeń przypominają opisy niezwykłych uleczeń. Należą więc do tego samego gatunku.

„Zły duch" prawie nigdy nie jest w Biblii synonimem diabła. Diabeł, czyli szatan (dwa synonimy pochodzące od greckiego i hebrajskiego słowa „oskarżyciel"), to ktoś inny, duchowy, osobowy przeciwnik i kusiciel człowieka, za karę odsunięty od Boga. Jego związek z szaleństwem polega na tym, że szatan jest pierwotnym źródłem zła dręczącego człowieka, choćby pośrednim. Opętanie jako kierowanie człowiekiem przez szatana jak marionetką oraz długie egzorcyzmy znajdziemy natomiast w apokryfach. W świetle doświadczeń egzorcystów można by to widzieć jako stan człowieka, który stale współpracował z kusicielem i już nie potrafi się od niego uwolnić.

Czy tak było?

Wiadomość o cudzie powinna przede wszystkim wzbudzać ciekawość. Tak reaguje badacz na nieznane mu dotąd zjawisko w świecie. Gdyby nasz pogląd na świat był otwarty, nadzwyczajne zdarzenie, takie jak cud, byłoby przedmiotem ciekawości i badania, a nie od razu negacji albo aprobaty na podstawie z góry przyjętych założeń.

Patrząc od strony historycznej, da się wykazać, że Jezus dokonywał niezwykłych uzdrowień i innych nadzwyczajnych czynów. Nie używam w tym miejscu słowa „cud", gdyż zakłada ono religijne wyjaśnienie tych faktów. Te fakty trudno jednak pomijać. Opisy cudów zawierają elementy pierwotnych relacji naocznych świadków. Ewangelie zawierają znaczną liczbę przekazów na ten temat, których powstanie z niczego wydaje się niemożliwe.

Ewangelie wprowadzają tu pewne rozróżnienie. Liczne przypadki ogólnej poprawy zdrowia po spotkaniu z Jezusem odnotowano zbiorczo jako mniej szokujące. Natomiast zapamiętano i opisano dokładniej uzdrowienia szczególnie zaskakujące, niewytłumaczalne, np. przywracanie wzroku niewidomym.

Co ciekawe, za życia Jezusa nawet jego wrogowie nie negowali tych wydarzeń, co uczyniliby z pewnością, gdyby były zmyślone. Żeby je wyjaśnić, przypisywali je złym mocom. Dodajmy, że skoro możliwość cudu była w świecie żydowskim uznawana, to Jezus bez cudów nie mógłby być w ogóle uznany za postać nadzwyczajną.

Wiarygodność tych relacji trzeba też rozpatrywać w świetle Ewangelii jako całości. W tym, co dotyczy nauczania Jezusa i okoliczności jego śmierci, ich globalna historyczność nie budzi istotniejszych wątpliwości. Pod względem sposobu pisania należą one bowiem do biografii.

Starożytne biografie czy „żywoty", choć je komponowano inaczej niż dzisiaj, należą do kategorii dzieł historycznych. Opierają się na źródłach, w tym relacjach świadków. Zasadniczym ich celem i cechą jest przekazywanie prawdy o postaci z przeszłości, nawet jeśli tę prawdę przyozdabiają czy interpretują, oprócz danych historycznych przekazując idee moralne, teologiczne czy inne.

Z naszego punktu widzenia w przypadku zdarzeń z przeszłości, gdy badań lekarskich nie da się przeprowadzić, trudno na sposób naukowy cudu dowieść, czyli „przyłapać Boga na gorącym uczynku". Da się natomiast stwierdzić, że zaszło coś rzeczywiście wyjątkowego. Najlepszym wyjaśnieniem wydaje się wtedy interwencja Boga.

A dzisiaj?

Do wiary chrześcijańskiej należy z pewnością przekonanie, że Bóg, władając światem, może dokonać cudu i czasami go dokonywał.  W szczególności ewangelie w sposób wyraźny przypisują Jezusowi władzę nad siłami przyrody i wszelkim złem. Jego zmartwychwstanie uznają za fakt pewny. Bóg, odsłaniając się przed ludźmi, czynił to między innymi przez zwracające uwagę interwencje w przyrodzie. Tym samym cuda mogłyby się zdarzać i dziś. Natomiast nie ma obowiązku wierzyć, że dane zdarzenie z historii lub współczesności zostało istotnie sprawione przez Boga. Jednakże zdumiewające rzeczy dzieją się nadal, i to nie tak rzadko: na przykład ciężko chorzy po modlitwie wracają do zdrowia w sposób zupełnie niewytłumaczalny dla medycyny, mimo że komisje medyczne usilnie naturalnego wyjaśnienia poszukują.

Rekordem było zdarzenie z 1640 roku w Calanda (Hiszpania), dobrze udokumentowane, gdy człowiekowi odrosła amputowana noga. Takie zdarzenia można uznać za sprawione przez Boga i dlatego są one uznawane za potwierdzenie świętości osób beatyfikowanych i kanonizowanych, do których się o cud modlono. Historia notuje też inne niewytłumaczalne wydarzenia.

Autor jest teologiem świeckim, profesorem biblistyki na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie; napisał m.in. książkę „Cuda Jezusa" i inne omówienia Ewangelii

Tekst z dodatku Plus Minus

, lipiec 2011

Tekst z dodatku Plus Minus

Cud to temat, do którego ludzie podchodzą dzisiaj jak pies do jeża. Są oczywiście tacy, którzy nie widzą problemu: jedni się cudami entuzjazmują, drudzy wzruszają ramionami. Między tymi skrajnościami lokują się liczni niezdecydowani.

Przeważa jednak ostrożność i nieufność wobec cudów. Również deklarujący wiarę w Boga wątpią w cuda na tym świecie. Przede wszystkim jednak kwestia ta pozostaje czymś odległym względem mentalności współczesnej.

Uchodzi to zwykle za skutek sukcesów nauki, tłumaczącej coraz więcej niezwykłych zjawisk. Ale są i inne przyczyny. Ludzie wolą ustalony, prosty obraz świata, rzeczy zaś niewytłumaczalne, a więc niewygodne, wypychają ze świadomości.

Żeby coś o tym powiedzieć dokładniej, trzeba by najpierw uściślić, co rozumie chrześcijaństwo przez cud. Jak za wieloma utartymi pojęciami, tak i za tym kryją się trudności. Pogląd Biblii i teologii na cuda różni się od potocznego. A zatem:

Cudy a „natura"

Typowe dzisiejsze, uświadomione lub nie, określenie cudu głosi, że jest to sprawione przez Boga naruszenie praw przyrody. Według św. Tomasza z Akwinu „coś jest cudem, kiedy dzieje się poza porządkiem wszelkiego stworzenia". Taka definicja cudu funkcjonuje w wykładzie teologii.

I tu pojawia się sprzeciw. Jedni twierdzą, że prawa przyrody są nienaruszalne, a więc cudów być nie może. Inni, wierząc w Boga, uznają cuda za niepotrzebne dla religii, gdyż sądzą, że Pan Bóg nie po to stworzył świat, by coś w nim ręcznie korygować.

Obie krytyki są nietrafne. Wiara w absolutną stałość praw natury sama jest przekonaniem filozoficzno-religijnym, „metanaukowym", albo ewentualnie hipotezą użyteczną przy badaniu przyrody. A czy cuda są potrzebne, nie nam o tym decydować... Jednakże za sporem tym stoi głębsze nieporozumienie, inny problem.

Pozostało 89% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?