Katolickie uczelnie w Polsce mają w swoich strukturach fakultety, na których kształcą przyszłych dziennikarzy oraz speców od komunikacji. Jedna z nich nawet w swojej oficjalnej nazwie umieściła frazę „komunikacja społeczna i medialna". Ale mimo tego, że każdego roku ich mury opuszczają szeregi wykształconych ludzi, Kościół ma gigantyczny problem z komunikacją. A z komunikacją w kryzysie w szczególności. Cóż bowiem z tego, że Kościół dysponuje wieloma – wysokonakładowymi – publikatorami. Co z tego, że diecezje mają swoje rozgłośnie lokalne, jest telewizja oraz ogólnopolskie radio, a do tego masa przyjaznych mediów, skoro jedno nieostrożne, nie do końca przemyślane, słowo czy nawet gest potrafią wszystko zniszczyć?
Komunikacyjnych kryzysów, z których nie bardzo wiadomo było, jak wybrnąć, było w Kościele w ostatnich latach aż nadto. Gigantyczny problem z niedoszłym ingresem w stolicy abp. Wielgusa przed ponad dekadą, sprzeczne komunikaty dotyczące lustracji duchownych, zamykanie ust niepokornym kapłanom. Potem lekceważące podejście do tematu pedofilii wyrażane raz przez kurialnego urzędnika, innym razem biskupa. Słowne lapsusy – otwartego mimo wszystko na media – abp. Józefa Michalika. Mniejsze lub większe kryzysy z komunikacją można byłoby wymieniać bez końca. Kłopot w tym, że nie wyciąga się z nich żadnych nauk.
Negatywnym bohaterem mediów jest w ostatnim czasie abp Marek Jędraszewski. Gdyby bywał nim od czasu do czasu – powiedzmy raz na pół roku – można by to uznawać za wypadek przy pracy. Ale hierarcha właściwie nie schodzi z oczu. Zapomnijmy desperacką obronę abp. Juliusza Paetza sprzed 17 lat, nie mówmy nic o czteroipółletnim zarządzaniu archidiecezją łódzką. Weźmy tylko ten rok.
Najpierw przedwczesny wyjazd z watykańskiego szczytu dotyczącego pedofilii. Potem żenująca konferencja prasowa w siedzibie KEP, na której arcybiskup dość dowolnie interpretował słowa papieża Franciszka i zamiast skupiać się na ofiarach pedofilii, podkreślał, że winni jesteśmy miłosierdzie także sprawcom. I choć słowa o miłosierdziu jak najbardziej prawdziwe, to jednak nie był to moment na ich uwypuklanie. Potem odmowa wstępu na dziedziniec krakowskiej kurii dla części dziennikarzy, którzy chcieli relacjonować rocznicę śmierci Jana Pawła II.
Niedawno kontrowersyjna homilia w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego otwierająca całą serię kazań skoncentrowanych wokół zagrożenia rodziny i ideologii LGBT. Teraz zaś zamieszanie z własnym biurem prasowym i zwalnianiem niezamężnych.