W ostatnich dniach sporo kontrowersji wywołała kampania reklamowa marki odzieżowej House – giełdowej firmy Artman – pod hasłem “Virginity – warto być dziewicą!”. Marka kierowana jest głównie do młodzieży (osób mających 15 – 25 lat). Reklamy przedstawiają młode osoby wykonujące gesty kojarzące się z seksem. Na innych plakatach pojawiają się te same osoby, ale w charakteryzacji odwołującej się do stereotypów osób religijnych, np. ze sznurem koralików w dłoni kojarzącym się z różańcem. Towarzyszą im napisy: “Strzeż mnie, ojcze”, “Znam 69 sposobów na zachowanie dziewictwa”. Częścią kampanii reklamowej jest też zbieranie podpisów pod projektem ustawy promującej dziewictwo i czystą miłość.
Część internautów (m.in. na grupie dyskusyjnej związanej z kościołem św. Anny w Warszawie) uważa, że te reklamy naruszają uczucia religijne chrześcijan. Zachęcają, aby wysyłać skargi do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Rady Reklamy. Zamieszczają nawet wzór skargi wraz z dokładnym prawnym uzasadnieniem. Sceptycy argumentują, że to zapewni firmie rozgłos w mediach, a właśnie o to jej chodzi. Zwolennicy akcji protestu podkreślają jednak, że doszło do naruszenia art. 24 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (DzU z 2007 r. nr 50, poz. 331 ze zm.). Zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Należą do nich czyny nieuczciwej konkurencji – sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeśli zagrażają lub naruszają interes klienta. Grozi za to kara w wysokości nawet 10 proc. przychodów firmy.
UOKiK przyznaje, że dostał skargi na te reklamy.
– Jej analiza wykazała, że treść reklamowa może być podstawą stwierdzenia, że mamy do czynienia z reklamą sprzeczną z dobrymi obyczajami – mówi Maciej Chmielowski z biura prasowego urzędu.
Jednak kary dla Artmana prawdopodobnie nie będzie.